co dalej ...

Witajcie. 

Chwilę mnie tu nie było wiem przepraszam zaniedbałem was, niestety coraz bardziej przepraszam ale dużo się działo, praca, Karolina, życie prywatne. 

Długo by tu pisać ostatnio nie jest najlepiej, zdrowie szwankuje, z Karoliną gorzej, coraz więcej się sypie. Tylko pytanie czemu czy to ja coś robie nie tak czy "taki los". Sam nie wiem czemu. Było tak dobrze był okres taki że nawet lepiej sobie nie wyobrażałem by było tak jak było. Ale wszystko powoli się sypie wszystko jest nie tak. Nie potrafię się dogadać z nią, raz wszystko jest ok raz rozmawiamy jak zupełnie obcy ludzie, bez uczuć takie pisanie na odwal się. Rozmowa też się nie klei. Niby jest śmiech radość przy niej, ale coraz bardziej ta radość ten uśmiech jest sztuczny. Wszystko robi się sztuczne. Nie wiem co robić. Nie chcę jej stracić ale eh.. ciężko to napisać... Nie potrafię normalnie widzę jak nasz związek się sypie udawanie i pisanie "jest dobrze" jak wcale nie jest co widać gołym okiem i nie tylko ja to na pewno widze....  Ostatnio myślę że może pozwolę jej odejść niż tak słuchać. Ale jak pozwolić odejść osobie w której tak się zakochałem. Która dała mi takie szczęście. Ta sytuacja się pokręciła to wszystko mnie przerasta. W głowie raz tak raz tak ... A serce ? Serce kocha bije przy niej tak mocno, przy niej jest dobrze, dobrze ? Wspaniale... ale ostatnio tracę wiarę w ten związek nie wiem czemu. Mam swoje powody nie chcę ich tutaj pisać bo może ona sobie tego nie życzy. Ale ci wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Każdy mówi bym zadecydował tak czy tak, mam mentlik w głowie zęby zaciskają się a nie jeden wieczór to łzy, już czasami nie daje rady się powstrzymać. Pięść się zaciska chciałoby sie czasamy na czymś wyżyć albo nie wiem odreagować emocje. Nie ma na czym nic nie pomaga już cygary nie pomagają energetyki też już nie dają nic. Po nich jest jeszcze gorzej. Nie wiem co się z mna dzieje ale jest na prawdę ciężko, te bóle, to wszystko co się dzieje ostatnio tak mnie dobija jak nóz wbity w serce i wyciągany powoli...  Dobrze że już od soboty urlop 16 dni odpoczynku od pracy. Czas na przemyślenia czas by stanąć przed lustrem popatrzeć na siebie. I zadać sobie pytanie co dalej Mati ! W pracy ten udawany uśmiech do znajomych by myśleli że jest dobrze. A wcale nie jest jest coraz gorzej ale nie chce by pytali co się dzieje. Już i tak pytają widząc mój wyraz twarzy. Udaje m.ówie że jest ok. Ale jak długo tutaj udawać. Nic ostatnio nie jest ok nic się nie układa. Tylko podstawowe pytanie dlaczego? Chciałbym wiedzieć dlaczego to wszystko tak mi się jebie. Za co to wszystko ! Co Dalej zrobiłem nie tak ?! Nie wiem czemu akurat ja tak mam. Widocznie sobie na to czymś zasłóżyłem. Czasami widząć w pracy czy poza nią te pary które sie tak kochają uśmiechają ... łza w oku się kręci a tym osobom tak mega ale to mega zazdroszczę tego szczęścia. Bo do mnie jak się uśmiecha to na chwilę. Widocznie może za mało się staram, jestem za bardzo zazdrosny, nie wiem sam ostatnio sie gubię, najgorsze że nie wiem czy mogę już sam sobie ufać i walczyć dalej bo moje serce rwie do niej jak głupie. Ale czasami warto posłuchać rozumu. Jezu no nie wiem co robić nie wiem...