Stare zdjęcie z sierpnia 2012.
Właściwie to w sumie nie wiem co chciałabym napisać. Na starym pendrive znalazłam bardzo stare zdjęcia, które już leżą spokojnie na moim dysku i czekają na post na blogu, by mogły się godnie prezentować. Straciłam gdzieś w środku małą cząstkę weny do pisania i chociaż to jest moją pasją, codzienne problemy nie umożliwiały mi clear thinking. więc też nic się na internetach nie pojawiało z mojej strony, nie wiem jak mam się odblokować, bo chciałabym tgo bloga ciągnąć dalej, kocham to co robię i może moje lenistwo czasem mi przeszkadza, to właśnie przez takie wolne dni od wszystkiego pomagały mi się odnaleźć w tym 2015 roku, w szkole, nawet w moim pokoju, bo czasem jest taki burdel, że nie wiem gdzie położyć stopę, by zaraz nie wpaść w czarną dziurę, która będzie na przykład pod stertą talerzy, ubrań, albo papierków, dzięki którym mogłam emitować sobie rzucanie piłką do kosza.
Kurcze, może zacznę mówić od siebie coś konkretnego.
Dobrze jest mieć kogoś, kto pomimo ośmiu tysięcy kilometrów pomoże Ci, gdy jesteś w natychmiastowej potrzebie. I to nie tylko pogadania z kimś komu możesz w stu procentach ufać, bo nie jedno przeszłyście w życiu i nie raz wiedziałyście, że możecie na sobie polegać i teraz pomimo tych tysięcy kilometrów nic się nie zmieniło. to jest piękne.. jeszcze tylko dzieli mnie rok od złożenia aplikacji, jeden piękny rok, który będzie lepszy od poprzedniego, chociaż narzekać nie zmaierzam, bo 2014 był naprawdę wspaniały. Tyle wyjazdów, tyle cudownych ludzi... i znów odbiegam od tematu, na który mogłabym godzinami pisać.
A, no i zdałam matmę. Teraz muszę się skupić bardziej na sobie.