Najwięcej myśli przychodzi przed snem. Kiedy już chcemy w spokoju zakończyć dzień, bo był koszmarny, w danej chwili, tego pragniemy najbardziej na świecie . Wtedy najdziwniejsze historie tworzą się w naszej głowie, miliard pomysłów na posty, może zmiana wyglądu bloga? biały, czarny.. ale tak właściwie to po co? milion rad jak przezwyciężyć problemy, przewija się przez głowę miliard złych i dobrych wspomnień, za które moglibyśmy oddać naprawdę dużo by się powtórzyły, pragniemy czasem cofnąć czas na kilka minut, na kilka chwil, jesteśmy reżyserem naszej przyszłości, marzymy o 'nieosiągalnym', wędrujemy naszymi myślami w miejsce, w którym chcielibyśmy być, wszystko wtedy wydaje się bardziej interesujące od snu, przecież o to właśnie chodzi - stan, w którym mamy zamknięte oczy, zawsze mamy zmmknięte oczy gdy odczuwamy jakąś przyjemność ( a przynajmniej prawie zawsze ) a czyż w życiu nie powinny się pojawiać same przyjemności? yeeahhh, sureeee... gdybym tyle myśli miała na wypracowaniu z polskiego na temat chłopów, a tu jak usiadłam w ławce, czarna dziura nie chciała mnie opuścić, ach jaka szkoda..
To zdecydownie nie był/jest mój tydzień, złe samopoczucie aż się prosi by każdemu dopowiedzieć kilka słów za dużo, dlatego nie mówię prawie wcale. odcinam się od tego co sprawia mi radość, siedzę sama w czterech ścianach oglądając youtube'a albo rozmawiając na skype z Agą, zawalam szkołe z każdym kolejnym dniem, chyba zwątpiłam, choć mam tak piękne plany, nawet uśmiech już się tak często nie pojawia, nie ma powodów do szczęścia, jestem sama...
Włączam odpowiednią do sytuacji piosenkę i dalej unikam świata, co się dzieje...