Tak sobie wieczorem jechałam autem i słychałam radia, aż nagle zaskoczyła mnie Jula, śpiewając : "Jesteśmy dziś w stanie wszystko zmienić, tak jakby jutra wcale miało nie być, kolejny raz by pod osłoną nocy, dla innych znów będziemy niewidoczni" i tu powstaje moje pytanie, czy jeteśmy zdolni do tego by w jednj chwili zaponieć o wszystkim, o całej przeszłości, czy byśmy potrafili spakować wszystkie swoje rzeczy w 5 minut i wyjechać niewiadomo gdzie, niewiadomo na ile, niewiadomo z kim i po co, czy moglibyśmy zostwić całe swoje życie ot tak, od chwili zwątpienia i chęci odnalezienia swojego miejsca na tej pięknej planecie, nieważne czy to będzie pare kroków od swojego miasta, czy 8 tysięcy kilometrów od niego. Wiemy, że takie wyjazdy są planowane nawet z półrocznym wyprzedzeniem i czasem nawet się nie udaje dopiąc swego, a co dopiero po tak szybko podjętej decycji?
Nie patrząc na rodzinę, przyjaciół, znajomych, nie patrząc na nic, co mogłoby nas kiedykolwiek zatrzymać, po prostu wsiąśc w auto i jechać w stronę zachodzącego słońca, w stronę, która najbardziej nam odpowiada, po prostu uciec..
Czasami mam taką ochotę, odciąć się od mojej rzeczywistości, wyjechać stąd, poznać nowych ludzi, nowe otoczenie, mieć swój nowy świat, ale gdy tak myślę o tym częściej dochodzę do wniosku, że nie mogłabbym wyjechać bez zakończenia wszystkich sraw, które jeszcze wiszą w powietrzu. Nie nigłabym wyjechać bez wcześniejszych pożegnań, nawet jeśli one miałyby trwać tygodnie.. Męczyłoby to mnie niesamowicie, mam jeszcze cały okrągły rok by się wszystkim zająć, a moi przyjaciele wiedzą, że jeszcze długa droga przede mną bym miała czystą drogę prosto na lotnisko.