ZALICZYŁAM ŻELBET W PIERWSZYM PODEJŚCIU!!!!!!
jest to wyczyn na tyle ważny, jak nie ważne, że na 3.
bo za tamten semestr mam waruneki i w ogóle dopuszczenie do egzaminu, to zaszczyt, który spotyka co semestr mniej niż połowę roku, a zaliczenie - mniej niż połowę z tych dopuszczonych.
więc kurde jestem guru :D:D:D:D:D
noooo ale przez to, że zaliczyłam część pisemną i musiałam powtórzyć na ustną, to nie nauczyłam się na stal.
znaczy teorię ogarnęłam, ale zadania... ech :/
smuteczek.
i jak już się tak chwalę, to jestem w gronie szczęśliwych 11 osób z całego roku (jest nas ze 170), które zaliczyły jak na razie ukraińskie metody obliczeniowe :D
ja to tam swietłanę nawet lubię, serio serio :)
no iiiiiiiii tak o.
tydzień temu miałam urodziny, ale świętowane w ten piątek, bo niestety ostatnie 2 tyg wyjęte z życia na naukę (a jeszcze ćwiczenia z 3 przedmiotów muszę do końca września pozaliczać).
wczoraj kino, ten film o czarnobylu to tradycyjny amerykański szajs, choć znośny.
w sensie fabuła bez sensu.
a mówiłam by iść na komedię romantyczną :P
dooobra się rozpisuję, a o 19 muszę być na starówce, co oczywiście się spóźnię, bo gdzieś będziemy oglądać mecz finałowy :)