generalnie nie wiem za co sie zabrać.
do przyjazdu taty został tydzień, musze zdążyć z remontem( o tak,w końcu), z sporymi zakupami na ślub(gosh! jeszcze nic nie mam),rozejrzeć sie za nowym aparatem, rozejrzeć sie za miejscem gdzie mogłabym wyjechać(tak,to co tygryski lubią najbardziej)
mam nadzieje,że dzieki temu nie bede myślała o tym,że Cie nie ma,że zobacze Cie dopiero za dłuuugi miesiąc a do tego czasu moge sie poprzytulać do pluszowego prosiaka.Ale don't worry, czas szybko zleci,mam nadzieje, a atrakcji coraz wiecej.
nienawidze u siebie tego,że zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwile a potem zapierdalam jak szalona.
padam z nóg,a musze jeszcze wywalić wszystkie ksiązki z pokoju.....
choć w sumie,mam jeszcze czas...
Paula,wracaj z tej francji,bo nie ogarniam sama...!