Za dużo łez, Gocha, ty pieprzona ofiaro losu.
Ja jednak nie potrafię być normalna.
Staram się. Naprawdę, staram się, jak tylko mogę. Walczę sama ze sobą. Upadam i zawsze wstaję. Zawsze.
Tylko kiedy w końcu nie wstanę?
Za dużo łez.
Otępienie.
I łzy.
I nadal bez samookaleczeń.
Dlaczego?
Za dużo z tym zachodu.
Kombinowanie żyletek, ukrywanie świeżych sznit.
Nie chce mi się.
Lenistwo.
Zacznę polegać wyłącznie na sobie.
I ja wiem, co z tym będzie.
Od dziecka jestem nauczona polegania na innych.
To mnie zabije.
Powoli.
Zabije.
Zamknę się, jednak łzy będą płynąć ciurkiem o każdej porze dnia i nocy.
Jestem złym człowiekiem.
Mam zakrzywiony obraz postrzegania wszystkiego.
Zwijam się w kłębek i daję się ponieść łzawemu otępieniu.