photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 MAJA 2014

Typ nomem omen zupełnie nie w jej typie, jej przeciwieństwo. Pełen energii, dusza towarzystwa, zarażający optymizmem wszystkich i wszystko. Lubiła go za to, że mogą się wspólnie śmiać, że dogadują się tak bezproblemowo mimo tylu różnic. Zaczeło się niewinnie, wspólna praca, poczucie humoru, wygłupy... brneli coraz dalej, zaprzyjaźniali się, coraz więcej spotkań, spojrzeń. Walentynki w Maku, gra w statki, pozornie taka nudna, a dawała tyle radości. Stawał się jej coraz bliższy. Bardzo pociągające było ukrywanie znajomości przed wszystkimi i tego jak się rozwijała... Weekendami szukali ukradkiem swojego dotyku, bliskości, strzelały między nimi iskry. W ciągu dnia dziesiątki telefonów bez powodu, byle słyszeć głos drugiej osoby.
Pierwszy raz pocałował ją po firmowym piwie na przystanku, nabrał odrobinę odwagi, przestał się czaić, przyparł ją do ściany, upewnił się, że nikt nie widzi i zrobił to co do niego należało. Przeskoczyła ta iskra, dotyk, namiętność, pocałunki, poplątały się uczucia. Był to jeden z najbardziej wyczekanych pocałunków w jej życiu. Potem już poszło. Wspólne podziwianie miasta z 16 piętra, wspólne przesiadywanie w McDonaldzie, noce w jej mieszkaniu, skradane w biurze pocałunki, spojrzenia, służbowe wyjazdy, a tam niewyobrażalna chemia, bańki mydlane...
Bała się. Strasznie obiawiała się zaufać, otworzyć, poczuć coś więcej. Nie chciała znowu cierpieć i obudzić się pewnego dnia z palcem w dupie, jednak przełamywała się i dawała mu szanse. Widziała, że jest inny, że nie gra, nie oszukuje, czuła się ważna i wyjątkowa na tle innych kobiet, widziała w nim prawdziwego mężczyznę. Zwłaszcza wtedy, gdy przemoknięty do suchej nitki przyjeżdżał prosto do niej, gdy prosto z pociągu po podrózy był u niej, tylko po to, aby przywieźć jej kiełbasę, gdyż po majówce nie miała niczego w lodówce. Czuła się pewnie, wiedziała, że mu zależy. Powtarzał regularnie jak mantrę żeby tego nie spierdoliła.
Pewnego dnia zaufała, poczuła coś pierwszy raz od kilku lat, otworzyła serce.... W tej samej chwili czar jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki prysł. Telefony ucichły, jego głosu i uśmiechu nie było. Zniknął mężczyzna, któremu zaufała. Została sama pośrodku szarego placu z wielką pustką zamiast emocji. Uświadomiła sobie jedną rzecz, że przez chwilę była szczęśliwa, w tej chwili obudziła się i wróciła do swojej artystycznej zamkniętej jamy. Koniec bajki.

 

https://www.youtube.com/watch?v=MXOb5zS-FaM