Nadszedł pierwszy dzień kalendarzowej zimy, ale śniegu wciąż nie było nigdzie widać. Nowi współlokatorzy zdążyli się już zadomowić.
Yukio był szczęśliwy że mógł otoczyć się ludźmi których lubi. Kiedyś słyszał sentencję: Nigdy nie dziel się szczęściem. Nie mów skąd je masz i co sprawiło, że się uśmiechasz. Ludzie, to egoiści i będą chcieli Ci to odebrać. Wiele razy się o tym przekonał, ale nie pozwoli na to, żeby wspaniały dzień zepsuły mu jakieś stare rozterki.
Wyjrzał przez okno. Za domem był niewielki, jak na dość spory dom ogródek. Wiosną było w nim niesamowicie. Wszechogarniająca zieleń przetykana kolorowymi kwiatami, najczęściej słychać też było kakofonię ptasich śpiewów. Miejsce idealne dla kogoś kto chce odpocząć. Między dwoma jabłonkami stała huśtawka. Yukio przesiadywał na niej całe dnie ot tak patrząc przed siebie i rozmyślając. Nigdy nie uznał tego czasu za stracony.
-O czym myślisz? zagadał Kosuke
-Chciałbym już wiosny.
-Nie mamy jeszcze prawdziwej zimy, jeśli nie zauważyłeś zaśmiał się Kosuke
Yukio skwitował to wzruszeniem ramion. Rozejrzał się po pokoju. Kosuke ślęczał nad książką, Kazuo grał na konsoli, a Ryu? Ryu wyparował jak kamfora Yukio mógłby się założyć że jeszcze chwilę temu siedział po drugiej stronie pokoju i na niego patrzył.
-Poróbmy coś razem, nudzi mi się.
-Zagrajmy w butelkę rzucił Kazuo
-Żartujesz?
-Nie.
-No w sumie& To będzie dziwaczne, ale okej. Pójdę po Ryu.
Po chwili cała czwórka siedziała kołem na posadzce.
-Nie sądzicie że to dziwne- zapytał Ryu
-A czy my kiedyś robiliśmy coś normalnego?
-Tak, masz racje nigdy nie robiliśmy niczego normalnego. Nawet jak bardzo się staraliśmy.
-To kto kręci pierwszy?
Wszyscy zgodnie popatrzyli na Yukio.
-No tak. Oczywiście. Ja pierwszy, jako mięso armatnie. Dobrze, jak chcecie, tylko żeby później nie było pretensji. i tak będziecie mieli, dodał sobie w duchu.
Zakręcił butelką i z napięciem czekał aż się zatrzyma. Równie dobrze moglibyśmy ciągnąć losy między sobą i bawić się z pocky, pomyślał Yuki. Butelka zaczęła zwalniać. Kosuke zaciskał pięści tak mocno, że zbielały mu knykcie.
Zatrzymała się.
Wypadło na Kosuke i Kazuo.
Yukiemu serce zaczęło tłuc się o żebra.
Zapadła grobowa cisza.
Yukio zobaczył w oczach Kosuke przerażenie, prawie tak wielkie że mogłoby zaraz wstać i usiąść obok nich.
Kazuo zbliżył się do kolegi. Przyciągnął go do siebie, a później namiętnie pocałował. Kosuke zachowywał się jakby nagle połknął kij, siedział sztywno wyprostowany, a gdy Kazuo nakrył jego usta swoimi moco zacisnął powieki, jakby nie chciał aby po policzku potoczyła się łza.
Kazu przerwał, a Kosuke wykorzystał chwilę i zerwał się z podłogi.
-Ja się nie bawię.
Pozostała trójka odprowadziła go wzrokiem do schodów.
***
Kosuke wpadł do swojego pokoju i gwałtownie zatrzasnął drzwi. Potok łez spłynął po policzku. Był w szoku. Nie tak. Nie tak chciał poznać smak ust Kazuo. Nie potrzebnie zgodził się dołączyć do gry.
Położył się na łóżku. Nie miał ochoty już wstawać, chociaż powinien się rozebrać. Wtulił twarz w poduszkę i zamknął powieki. Modlił się żeby nikt już nie zakłócił mu spokoju.. Nie płacz za innych. Naucz się płakać i walczyć za siebie. ~ zaświtało mu w głowie przed zaśnięciem. Po chwili otuliła go ciemność
***
Ryu wrócił do swojego pokoju. Dalej był pusty, wprawdzie przyniósł już swoje rzeczy, ale jeszcze się nie rozpakował. Zrobi to jutro, gdy już nikogo nie będzie.
W głębi duszy chciał żeby wypadło na niego i Yukiego. A tu porażka. No cóż& Ufam, płacze, wybaczam. I to mnie niszczy&
Sięgnął po skrzypce. Po chwili uspokoił się. Dźwięk tego instrumentu zawsze niesie ukojenie. Przynajmniej dla niego. Słodka canta.
***
Kazuo i Yukio zostali w pokoju sami. Yuki czuł się przy nim bardzo niezręcznie. Miał o coś go zapytać, ale nie mógł sobie przypomnieć o co. Rozparł się wygodnie w fotelu. I zaczął bujać w obłokach. Cały czas rozpraszał go jednak natrętny wzrok Kazuo, jakby ten przewiercał go wzrokiem.
-Mógłbyś przestać?
-Przestać co?
-Gapić się na mnie. Ja to czuje. Jak już masz mi coś do powiedzenia to powiedz, a nie się gapisz. To denerwujące.
-Powiedzieć? A co chciałbyś wiedzieć? wstał z podłogi i zawisł nad Yukio opierając się na podłokietnikach.
-Eto&
-Hmm?- Kazuo zbliżył twarz do Yukio. Niemal stykali się nosami.
Tętno Yukio przyspieszyło, czuł, że jego twarz płonie. Co jest, przecież to tylko Kazuo.
Nagle chłopak nachylił się i go pocałował.
-Chodźmy do mojego pokoju- wyszeptał
Yukio był jak zaczarowany. Spełnił jego proźbę.