Ryu obudził się wykończony. Rozejrzał się po pokoju. Dwuosobowe łóżko, regalik, komoda, pudło na skrzypce. Nic więcej. Nie zdążył jeszcze przynieść swoich rzeczy. Chciałby obudzić się obok Yukio, chciałby trzymać go w ramionach, gładzić po włosach i całować. Uwielbiał go. Uwielbiał jego bladą cerę, rumiane policzki, niebiesko-szare oczy, długi blond warkocz, a nawet jego niezdarność. Był taki uroczy. Zakochał się w nim w pierwszej klasie podstawówki, ale nie ma odwagi, żeby mu to wyznać. Spala się czerwonym rumieńcem za każdym razem jak się do niego odezwie. Kiedyś mu to powie. W końcu dlaczego z irytującej nieśmiałości, miałby stracić faceta swojego życia? Dziwnie to zabrzmiało w jego myśli, przecież sam był też chłopakiem&
Wieczorna kłótnia wciąż dawała mu się we znaki. Czuł się trochę głupio ze Kosuke musiał okłamać Yukiego. Przecież miał rację. Pokłócili się z Kazuo o niego. Dobrze, że Yuu ma twardy sen. Byłoby okropnie, gdyby usłyszał cokolwiek z tej sprzeczki.
Leniwie podniósł się z łóżka i poszedł do łazienki. Wyglądał okropnie. Długie rozczochrane włosy, szara skóra, wory pod oczami. Chyba będę to odsypiać przez tydzień. Uczesał włosy i ubrał się. No trochę lepiej. Zszedł na dół i rozparł się w fotelu Yukiego. Nigdy mu to nie przeszkadza, więc czemu ma tego nie robić? Włączył telewizor. Leciał kolejny odcinek Naruto. Po chwili z góry zszedł Yuki.
Ryu poczuł się niezręcznie sam na sam. Yuki zaś nic sobie z tego nie robił. Usiadł niechlujnie na kanapie i zaczął opowiadać o wczorajszym wykładzie i dniu w pracy. Pracował w księgarni. Mówił, że jakaś kobieta próbowała go przepytać z treści każdej książki która wpadła jej w ręce. Strasznie się zdziwiła, gdy on bezbłędnie streścił wszystkie po kolei. Ryu z radością oddawał się słuchaniu. Nic nie mówił, tylko zerkał na ukochanego co jakiś czas.
Z góry zszedł Kazuo. Yuki gdy tylko go zobaczył zamilkł i spuścił wzrok.
- Stało się coś?- zapytał Kazuo, drepcząc w stroje kuchni.
Odpowiedziało mu milczenie.
-Yukio, stało się coś między tobą a Kazuo? Dlaczego tak nagle zamilkłeś?
-Nie& Muszę iść do pracy. Dziś robimy promocję nowej mangi.- poderwał się ze swojego miejsca i wyszedł
Ryu posmutniał. Jednocześnie wzbierał w nim gniew. Kazuo na pewno coś mu zrobił.
-Kazuo! Coś ty już zrobił Yukiemu?
-Nie twoja sprawa- odwarknął i również wyszedł z domu.
Ryu został w pokoju sam. Ciekawe gdzie jest Kosuke.
***
Kosuke właśnie skonczył obraz. Nie był z niego w pełni zadowolony. Powinienem go jeszcze dopracować, pomyślał Kosuke, ale za moment porzucił ten plan. Stwierdził ze poprawki tylko pogorszyły by jego wygląd.
Obraz był autoportretem Kazuo. Nie był idealny, ale każdy kto na niego spojrzał mógł stwierdzić , że z pewnością jest na nim Kazuo.
Kosuke nie mógł poszczycić się talentem plastycznym, mimo to lubił rysować. Był perfekcjonistą. Na dodatek niesamowicie cierpliwym. I to było widać w tym obrazie. Mówi się że nie istnieje coś takiego jak talent, to tylko zwykła cierpliwość.
Klapnął na krzesło stojące przy biurku, które zasłane były gazetami, a na nim stały pędzle wszelkiej maści i różnorakie farby.Miejsca których nie okrywała gazeta upstrzone były różnokolorowymi plamami, wątpliwe, czy dałoby się je jeszcze odczyścić. Kosuke był wykończony i umazany farbą. A tego dnia czekało go jeszcze przenoszenie swoich szpargałów do nowego pokoju.
Szkoda że nie będzie tam miejsca dla tego obrazu. Chłopcy nabraliby podejrzeń co do niego. A tyle czasu tak skrzętnie ukrywał swoje uczucia do Kazuo. Zawsze otaczał się wianuszkiem dziewczyn by tworzyć pozory. Skryty w sobie, ale popularny artysta, wolny strzelec. Taką miał właśnie opinię.
Właściwie od paru dni planował powiedzieć Kazuo, co o nim myśli, ale za każdym razem jak już zaczął coś mówić, uwagę kolegi przykuwał Yukio. Zrobi to, już wkrótce to zrobi. A może nie powinien? Krążyła nad nim jakaś klątwa. Każdy jego związek był katastrofą. Był już i z dziewczyną i chłopakiem. Za każdym razem ten sam efekt burzliwe rozstanie pełne udręki, łez i żalu. Ciekawe czy z Kazuo byłoby tak samo. Podobno co czwarta osoba jest uzależniona od kofeiny ,co trzecia osoba pali papierosy, co druga osoba jest nieszczęśliwie zakochana&
Rozmyślania Kosuke przerwał pisk jego koleżanki.
No tak&. Motłoch przybył cieszyć oczy pracą mistrza pomyślał z ironią.
-Kosuuś, łoo, to jest& jest.. NIESAMOWITE! krzyknęła Aikawa
-Aikawa, mówiłem ci już kiedyś żebyś się tak nie wydzierała.
-A ja ci mówilam żebyś zwracał się do mnie po imieniu. Gdybyś zapomniał, jestem Usagi. U- sa-gi.- mruknęła Aikawa po czym jeszcze kilka razy przeliterowała swoje imię.
-Nie będziesz się wydzierać jeżeli będę mówil do ciebie po imieniu? zrobiła naburmuszoną minę, ale skinęła głową.
-No dobra. Usagi, tyle razy ci mówiłem żebyś nie krzyczała jak widzisz jakąkolwiek moją pracę. Chcesz żeby zaraz przybiegł tu dyrektor, woźny albo ktokolwiek inny i zarzucił mi że robię ci coś niestosownego? Przypominam ci że jesteśmy w szkolnej pracowni, a nie w prywatnym biurze.
-Przepraszam w jej ogromnych zielonych oczach widać było skruchę.
Kosuke zerknął obojętnym wzrokiem na koleżankę. Była wysoka, miała skórkę w kolorze kawy z mlekiem i wielkie piersi; Blond włosy opadały kaskadą na odsłonięte ramiona. Dzisiaj ubrana w białą sukienkę, która kontrastowała z jej skórą. Była typową dziewczyną z jego kółka. Nawet ją lubił, zważywszy na to że zawsze odsłaniała za dużo, była złośliwa i była dziewczyną. Chociaż ten ostatni argument był bardzo słaby. Usagi zawsze wszędzie się wpraszała. Nie sądził aby to się kiedykolwiek zmieniło. W duchu rozłożył bezradnie ręce co zrobić. W strapieniu oparł czoło na dłoni i czekał aż Usagi skończy oglądać obraz.
Skonczyła szybciej niż mógł się spodziewać. Pochylony, ujrzał przed nosem stopę, podniósł wzrok do góry i zobaczył dziewczynę siedzącą na biurku.
Usagi założyła nogę na nogę, niby przypadkiem nie zauważyła zsuniętego ramiączka sukienki i kokieteryjnie mrugała do Kosuke.
Całym jestestwem Kosuke darł się o pomoc w tej niezręcznej i nieco zabawnej chwili. W duchu oczywiście.
Tak naprawdę z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk.
-Kosuś, podejdź no tu do mnie.
Kosuke od razu podszedł do Aikawy, przyciągnął ją do siebie, a nastepnie położył jej rękę na czole.
-Tak jak myślałem.
-Co?
-Masz gorączkę.
-Nie prawda.
-Owszem. Świadczą o tym dwie rzeczy. A nawet trzy. Pierwsza masz gorące czoło i ogromne wypieki, druga dziwacznie się zachowujesz i tak jakby lekko się trzęsiesz, a trzecia& Gdybyś była w swoim normalnym stanie zastanowiłabyś się dwa razy zanim usiadłabyś w nowej białej sukience na to biurko. Jest na nim porozlewana farba.
Usagi zerwała się z piskiem. I faktycznie, dół jej sukienki zdobił w tej chwili kolorowy odcisk jej pośladków.
Kosuke nachylił się nad jej uchem:
-Wiesz, na twoim miejscu biegłbym już zapierać tą sukienkę jeśli chcesz ją uratować. Akryl ciężko schodzi jak zaschnie. Żeby nie powiedzieć że nie schodzi wcale wyszeptał
Dziewczyna poczerwieniała jeszcze bardziej i wybiegła wściekła.
-Wielkim człowiekiem jest ten który umie się śmiać ze swoich niepowodzeń mruknął do siebie- A teraz idę na kawę- Kosuke uśmiechnął się szeroko- zasłużyłem.