Z góry przepraszam za wszelkie literówki, powtórzenia i wszelkie inne błędy.
Kosuke oczywiście się nie pomylił. Chłopcy już zaczęli się kłócic. O co tym razem? Tego nie wie nikt. No& Może poza tymi, którzy w kłótni brali udział. Yukio i jego przyjaciel usiedli przy stole. Od razu zaczęli zajadać się odomaki. Przez chwilę obserowali kłótnię. W końcu Kosuke przerwał jedzenie.
- Ej, Kazuo, o co wy się tak właściwie kłócicie?
Zamarli.
-Co?
-Doskonale słyszałes co.
-Nie twoja sprawa- fuknął i złapał za pada.
Kosuke zerknął na niego przepraszająco,a jednoczesnie ze smutkiem, dokładnie mu się przyglądając.
-Kosuke, co ty tak się na niego gapisz?
Policzki Kosuke oblały się szkarłatnym rumieńcem.
-A tak sobie& - bąknął
Yukio rozparł się na krześle i zamyślił. Ciekawe co mu chodzi po głowie. Wygląda jakby coś go trapiło.A jakoś nie wypada zapytać. Właściwie szkoda, że nie mieszkamy wszyscy razem& Razem? BINGO!
-Chłopaki, moglibyście na moment przestać? powiedział Yuu i czekał aż zapanuje cisza, a chłopcy popatrzą na niego Co wy na to, abyśmy zamieszkali razem? No wiecie, czwórka przyjaciół pod jednym dachem i w ogóle. Miło by było. Chyba że wolicie dalej mieszkać z rodzicami, co tak właściwie mając po dwadzieścia lat wydaje mi się trochę zabawne.
Zapanowała ogłuszająca cisza. Na twarzach przyjaciół pojawił się wyraz wahania, lekkiej zadumy, lecz po chwili wszyscy się rozpromienili.
-Sądząc po waszych minach, to bardzo podoba wam się ten pomysł.
- Jest świetny krzyknęli, jak jeden mąż.
- Dobra. Więc jutro rozdzielimy pokoje. To dość duży dom, więc nie sądzę, aby zabrakło komukolwiek miejsca. A teraz wybaczcie, ale chciałbym się już połozyć spać. Jestem bardzo zmęczony. Wykończyły mnie dzisiejsze zajęcia , na dodatek ktoś mnie pozbawił kawy spojrzał piorunująco na Kazuo- Więc jeśli pozwolicie, to ja się zmywam.
Yukio poczłapał się po schodach na górę. To bardzo dobry pomysł, aby zamieszkali razem z nim. Dom jest ogromny. Często czuł się w nim samotny. Może oni go zapełnią. Pf, co ja sobie myślę. Na pewno go zapełnią. Szczególnie Ryuu i Kazuo. Z dołu dobiegały go odgłosy gry, co chwilę zagłuszane przekleństwami. Yuu umył zęby, przebrał się i pufnął na łóżko.
- Nareszcie mruknął do siebie.
Jego sypialnia była dość duża. Po środku stało ogromne łoże z baldachimem, z lekkich firan i firaneczek. Na nim leżał stos kolorowych, koronkowych poduszek. Całą ścianę naprzeciwko łoża zajmowały ogromne, ciężkie regały z książkami. Kochał czytać, tak samo jak kochał słuchać muzyki. Koło łóżka stały również dwie etażerki, nigdy z nich nie korzysta, ale skoro już tam stoją& Iście książęcy pokój, ktoś mógłby powiedzieć, gdyby nie wszechobecny bałagan i ściana oklejona różnorakimi zdjęciami.
Rozległo się pukanie.
- No nie! krzyknął.
Podbiegł do drzwi i gwałtownie je otworzył.
-Czy wy mi w końcu dacie odpocząć?!
Za drzwiami stał wystraszony Kazuo.
-Wybacz, chciałem tylko powiedzieć, że to miło z twojej strony, że nas do siebie przygarnąłeś. Nie mogę się już doczekać, aż przyniosę swoje rzeczy. I tych wszystkich chwil z& Znaczy, eee& Miłych snów. Do jutra&
Zatrzasnął drzwi i wyszedł.
Yuu ponownie ułożył się w łóżku, otulił się kołdrą. Chciałby móc także przytulić kogoś i usłyszeć czułe słowa na dobranoc. Zamknął oczy i momentalnie zasnął.
Śnił o bezkresnym niebieskim morzu, malutkiej wyspie na której był ze swoimi przyjaciółmi. Lecz nagle został tam sam na sam z Kazuo.Był jakiś inny, słodki, a jednocześnie jakby łypał na niego spode łba. Kazuo go objął, gdy nagle między nimi stanął wysoki, odrapany mur z czerwonej cegły, na którym siedział z założonymi rękami Kosuke, szyderczo uśmiechając się do Yukio. Zeskoczył na stronę Kazuo. Mur i postacie znikły. Yuki był w obskurnej piwnicy. Zobaczył krew na swoich dłoniach, strzykawki na podłodze. W jego umyśle zagościł strach. Poczuł też niezmierną rozpacz. Nagle coś złapało go za ramię. Ryu. On też był inny.. Bardziej śmiały, niż zazwyczaj. Uśmiechnął się do niego. Poczuł szarpnięcie za rękę. Potem za drugą. Następnie za obie jednocześnie. Jakaś dziewczyna go ciągnęła, za drugą rękę zaś ciągnął Ryu. Nagle dziewczyna puściła, Ryu zniknął, a on upadł. Ciało przeszył ból. Obudził się z krzykiem, widząc obok siebie szczerzącego się Ryu. Wyglądał cudownie.
Yukio miał tylko nadzieję, że ten sen, nie będzie jednym z tych proroczych. A jeśli tak, to czeka go coś okropnego.