Dead in my dream
Wiem, zawaliłem sprawę. Jednak wczoraj moje palce nie pozwalały mi na pisanie czegokolwiek
W dzisiejszych rozważaniach chciałem poruszyć temat snów. A konkretniej ich znaczenia.
Czym jest wszak sam sen? Według reguły jest to nic innego jak zniesienie świadomości jednostki, połączony z bezruchem. Ja uważam inaczej. Jest to jedyne miejsce, gdzie człowiek odpływa do krainy swoich marzeń, bądź koszmarów.
Kto nie był kiedyś mężnym rycerzem, albo księżniczką w jednym ze swoich snów. Ratowaliście świat, walczyliście ze smokiem, a może byliście laureatami konkursu? To jest właśnie strefa marzeń. Nawet największa tępota ją ma. Nie chce się do tego przyznać, ale ma.
Jest też ciemna strona tej wspaniałej sfery. Możemy się dostać do krainy, w której nie ma nadziei, a świat jest przeciwko nam. Niesamowitym jest, że możemy obudzić się z tego snu, z kolei z tego pierwszego, nie musimy.
Wiele osób chwali mi się, że przeżyły sen świadomy. Nigdy takiego czegoś nie doświadczyłem, bo i nigdy się nie starałem, ale...Ciężko jest mi uwierzyć, że każdy może wprowadzić siebie w taki stan. Czy to wtedy można nazwać snem? Skoro masz na niego wpływ? Czy to może bezpieczniej byłoby nazwać stanem czuwania, wktóre jak wiadomo wprowadzają siebie niektóre zwierzęta.
NIE WIERZĘ w to, że ktoś zapamiętał swój sen, z wyjątkiem tego powyższego. Może dlatego, że ja nie mniewam snów. Mówienie przez kogoś "o, śniło mi się to, to i to" jest dla mnie bujdą. Nikt nie może zapamiętać swoich snów, a już na pewno nie ze szczegółami. Zastanawia mnie co wy o tym myślicie? Napiszczie w komentarzach. Wiem, ze ta notka jest krótka i do chrzanu, ale napisałem ją by napisać, by była ta "notka na tydzień". Wybaczcie, zwyczajnie nie jestem w stanie.
Silver Tape!
Nie bez powodu tako nazwałem drugi podpunkt. Ferie się skończyły, wróciłem do szkoły, dziś mam za sobą pierwszy dzień. Nic mnie nie zdziwiło więc i nie ma czego opowiadać. Wartym uwagii z kolei jest to, że w piątek byłem na koncercie bardzo dobrego zespołu
Wszystko zaczęło się od tego, że zaczęła się próba mojego zespołu. Coraz bardziej mnie irytują te próby, miałem bardzo duże rozkminy na temat pozostania w owym. Później z kolei lekko zdenerwowany, wyskoczyłem na koncert. Support był do kitu, ale już samo Silver Tape, o boże... Naprawdę byli świetni. Szczerze to zazdrość mnie zżerała jak bawiłem się przy ich muzyce.
W sobotę zabrałem się za lekcję z kolei w niedzielę spędziłem bardzo miły dzień w towarzystwie, nazwijmy to przyjaciół. Także nie jest źle, nie? Na koniec dnia pobawiłem się w FireMana i potrzymałem rozżarzony węgiel w swoich dłoniach. Nie muszę mówić jak to sie skończyło? Stąd też moje opóźnienie w notce.
Dziękuję za wszystko: Przybysz, Wojtek, Plastek - nawet jak nie wyjdzie to i tak się świetnie z wami grało | Kraka - no co, no koncert! ;p | Ada - za to że po prostu jesteś :) | Seba - mam nadzieję, że jeszcze jesteś :) | Klaudia, Aneta, Cygan, Surdyk, Marta, Doma, Patrycja, Damian, dzięki za wszystko. Świetnie było dzięki wam :) No może nie Damian, bo Damian był w niedziele ;p
So beautiful sen przed siebie
Skąd ten tytuł. Otóż tym razem chciałem polecić mimo tego co mi siedzi w uchu, jeszcze dwa kawałki, które napawdę zmiotły mnie z parkietu: