nie ma to jak zaplanować sobie wieczór, polegając na pamięci, na kalendarzu i na innej osobie...
przypomnieć osobie o wieczorze i dowiedzieć się, że przecież przesuwaliśmy plan.. a w ogóle to jest niemożliwy do zrealizowania...
w gruncie rzeczy nie ma to jak nie mieć zaplanowanego wcześniej wieczoru...
w tą chwilę, rzucam się na przychodzącego SMS'a i odkrywając, że to powiadomienie o głupiej subskrypcji flaczeje doszczętnie...
zadaje sobie tylko pytanie, gdzie jest cola? chcę się upić, zginąć, przepaść, a nie mam nawet 5ciu złotych...
obejrzałem wszystkie filmy jakie mogłem, większość po kilka razy, mam ich już dosyć, przesyt, przesyt, przesyt...
znów nachodzi mnie marność, zatracenie w pustce, marność...
siedząc na przystanku, czekałem na autobus do domu, przysiadł się do mnie mały chłopiec, zaczął ze mną rozmawiać...
siedzieliśmy tak niecałe 5 minut, ale jak podjechał autobus miałem szczery uśmiech na twarzy, który utrzymał się aż do momentu, w którym wróciłem do pracy w domu.
tak niewiele, a jednak tak dużo.
i teraz siedzę... a w zasadzie leżę i czuję się zużyty...
pomimo, że nie wiele robię w ciągu dnia (robię dużo, ale czasu jakby za mało, to nie nadążam wszystkiego zrobić) jestem zmęczony, pomimo że mam zaplanowany czas, nigdy mi go nie starcza, wszędzie są niedociągnięcia...
wkurwia mnie to...
chcę się upić.
nadal nie mam za co.
dziś jestem jak ten kwiatek w doniczce, zapomniany, gdzieś na półpiętrze życia...
suchy, zgarbiony i samotnie wyglądający przez okno...
Inni zdjęcia: 1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegames