photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 STYCZNIA 2013

To Sweden again...

wydaje mi się że wieczność całą siedzę już w domu w Warszawie, wróciłem na kilka dni przed świętami, totalnie wyrwany z kontekstu świątecznego... 

 

Święta zacząłem od okrutnie złego samopoczucia, obiad wigilijny z rodziną bez poczucia klimatu jest totalnie, ale to kompletnie bez sensu... w ogóle cały ten dzień był do bani, wszystki mnie irytowało, akumulator w samochodzie padł i na koniec się rozchorowałem...

 

prawie trzy tygodnie siedzę już w domu, sylwester minął w miarę spokojnie (w porównaniu do poprzedniego) jednak dobrzałem prawie tydzień - nie koniecznie z kaca, ale z dziwnego poczucia bezsensu i nicości.

życie przynosi tylko bełkot, wszelkie możliwości, które wyłaniają się z otchłani są na tyle odległe, że wywołując pozytywne myśli mamią tylko przed obliczem realizmu. Co raz częściej odbiegam myślami o własnym mieszkaniu, po pół roku spędzonym w "swoim" domu na obczyźnie, przeraźliwie męczy mnie obecność rodziców i zależność od kogoś w takim stopniu...

 

Projekt który robiłem na Erasmusie, muszę poprawić, wyników egzaminu nadal nie mam, nie wiem czy będę musiał jechać tam już 16 czy  np dopiero tydzień później...

Do tego mam wrażenie, że mój związek się rozwiązuje, tzn był się rozwiązał, przed moim wyjazdem na Erasmusa, w przerwie półsemestralnej coś jakby wróciło, ale tylko w kontakcie fizycznym, bo uczuciowo jestem wypalony jak przedtem. Przyzwyczajona do mojej nieobecności, nawet po powrocie nie jest specjalnie skora do spotkań, ciągle gdzieś wychodzi, jest nieobecna... cóż... skoro jej przestaje zależeć, to wraz z tym umiera ta relacja, bo po tym jak zabiła we mnie uczucia, nie prędko do mnie wrócą.

 

Nie to, żebym się nie starał, dzwonię, piszę wyciągam rękę, ale za każdym razem jak chcę się spotkać to chęć ginie w braku komunikacji z jej strony, lub w momencie gdy piszę to oznajmia, że wychodzi ze swoją przyjaciółką...

 

ale cóż, ponownie wracam do momentu, w którym zaczynam pieprzyć o jakiś rozterkach sercowych które nie mają totalnie sensu ani żadnej wartości dla nikogo, a są jedynie ujściem jakiejś wewnętrznej potrzeby uzewnętrznienia się, bez potrzeby rozmowy z żadnym konkretnym odbiorcą...

 

zatem, jeżeli doczytaliście do tego momentu to albo wam się totalnie nudzi, albo w jakimś stopniu zależy wam na poznaniu treści bełkotu, który tu zamieszczam. jednych i drugich pozdrawiam i przypominam nieśmiertelne słowa: vanitas, vanitatum, et omina vanitas... 

 

bo nic w życiu nie jest stałe, zasłużone, czy przypadkowe, boga nie ma, jest tylko kłamstwo i niedopowiedzenia.

Komentarze

~wojtek Armia - Der Prozess, polecam, cała płyta koniecznie
12/01/2013 17:23:06

Informacje o rzuraf


Inni zdjęcia: *** coffeebean1Księga locomotiv Zapiekanka w środku,smacznego. halinamStasic duchem obecny bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Fix me milionvoicesinmysoulArchiwum X pustkawarzona