śnieg pada już dobre dwa tygodnie, temperatura utrzymuje się poniżej 5ciu stopni, jest całkiem spoko...
za kilka dni - w sobotę mam egzamin, później w następnym tygodniu oddanie projektu natomiast dokładnie za tydzień ostatnie zajęcia...
no i niby jest lepiej, ale coś jest nie tak...
na ściance skaczę po ścianach i sufitach, cokolwiek wymyślimy to jakoś udaje mi się to zrobić, sam się zastanawiam jakim cudem mi się to udaje.
ze szwedami z piętra niżej jeżdżę do sklepu, czasem coś pijemy, generalnie jest całkiem spoko...
z tym że, już trzeci dzień z rzędu słucham "pobudzenia" w antryradiu... przed pójściem spać...
zastanawiam się jak mi się to przełoży na egzamin i projekt...
projekt którego jeszcze na dobre nie zacząłem...
zapadam się w nicość...
co mnie trzyma? nie mam pojęcia, szczypta alkoholu i otaczający mnie ludzie...