spadł śnieg, w domu zawsze mnie to cieszy, jest tak inaczej, jaśniej weselej...
tu siedzę całymi dniami w swoim pokoju (w sumie jak w domu tylko że trochę inaczej), sypiam od 4 rano do 13 - 14 i całymi dniami patrzę, jak to wszystko się kończy...
ostatnie puszki polskiego piwa, ostatnie wino, ostatnie konserwy, konczy się jedzenie w lodówce i kończy się powoli moja działalność na erasmusie...
ogarnia mnie smutek, w zasadzie nie smutek, to nadal ta pustka, nadal ten bezsens, brak celu, brak pomysłu...
Z mojego 3 pokojowego mieszkania, Albin - Szwed, wyprowadził się do domku wynajętego za tą samą cenę w sąsiednim mieście. Zostałem więc sam z niedorozwinietym murzynem, który nie potrafi uzywać zasłonki od prysznica...
jakieś dwa tygodnie i będzie po wszystkim...
będę w domu, bez dalszych pomysłów...
bez sensu...