Weź moją dłoń, uwierz mi odrzuć swój strach,
Chodź ze mną gdzieś, nawet na drugą stronę lustra!
Uwierz mi widziałam tamten świat, jest piękny...
To nasze przeznaczenie chodź obydwoje jesteśmy ślepi.
Raz w życiu rzucić wszystko.
Chodźmy do światła, by wygrać lepszą przyszłość.
Chodź powoli, jak dziecko po omacku w ciemność
Naszych grzechów, by spojrzeć prosto w oczy diabłu
W meduzę naszych porządań, by stać się kamieniem
Nie boisz się, przecież życie jest sennym marzeniem
Idź śmiało na przód, po co strach masz na przód, a wróg
By owoc z drzewa urwał w twarz zaśmiać się światu.
Tak donośnie bezczelnie raz odrzucić kanon, reguły...
Lecz świadomie bycia z tym obudzić się rano
Ten świat nie ma sumienia, ten świat nie chce się zmieniać
On swoje dzieci zjada by karmić swoje pragnienia
Jeśli zapragniesz znowu ucieć zawołaj mnie, a będe...
Ruszymy gdzieś chodź sama nie wiem dokąd jeszcze...