Such funny

Znowu się coś w sobie łamię...
Myślałam, że już będzie tylko lepiej, a jedyne co teraz czuję to rozczarowanie po kolejnej nadzieji... 
Nawet nie mówię o wątkach miłosnych (bo to i tak już bez sensu), ale o tym, jacy to ludzie potrafią być fałszywi: człowiek myśli, że możesz tego kogoś lubić, nie mieć żadnych pretensji do tej osoby, uważać tą osobę za kogoś fajnego i jesteś prawie pewien, że myśli tak samo o Tobie. Aż tu nagle ni stąd, ni zowąt przy dość sporej grupie osób stwierdza ta na głos, jak bardzo komuś działasz na nerwy. 

Szczerze, myślałam że przynajmniej moja klasa będzie mnie lubiła, ale najwidoczniej się pomyliłam.
Chociażbym nic nie robiła, nie mówiła i śmiała się z czegoś śmiesznego, będą na mnie "hejty".
Nie rozumiem tego i nie zrozumiem. Czy teraz serio już tylko trzeba lubić ludzi, którzy mają coś na głowie, nie zachowują się normalnie i mają np. problemy rodzinne i o tym się żalą? A, jeszcze trzeba jakoś wyglądać... Przecież bez tego są już hejty na sam początek. 

Boże, co za świat i dlaczego ja w takim muszę przebywać?