lubiłam ten czas.
Warszawa mnie nieco zmęczła, więc nie poszłam do szkoły. Wczoraj był wtorek, a że we wtorek zawsze muszę coś odpierdolić mój nowy telefon leżał w częściach na chodniku w samym centrum stolicy. Grono moich prawdziwych przyjaciół zawęziło się do jednej osoby.
na obiad brzoskwinie z puszki, a robienie dobrych zdjęć wielu spraw nie załatwi.
dziękuję, że lubicie mój aparat, on was nie lubi
dom.
to nie miejsce lecz stan.
jestem bezdomna
ćwiercią piersi oddycham znów.