wspaniała sobota, spędzona po części w domciu. chociaż spało mi się źle to się w miarę wyspałam. twarzy może nie miałyśmy dzisiaj pięknych, za to piękne umysły. może nie wszyscy, ale ja tak. mogę z ręką na sercu stwierdzić, że mój umysł oczyścił się ze wszystkich toksyn trujących mi życie przez ostatni (średnio) miesiąc. aktualnie mam wszystko w dupce, nawet to, że jest mi źle, że niektórzy z was mają mnie jeszcze głębiej w swoich dupciach niż ja wszystko razem wzięte. czasami czuję się jak w teledysku, kocham wieczorne powroty do domu, jest mi dobrze, mimo iż patrzę na szary, pusty ełk, który otacza mnie każdego dnia i prawie nocy. jutro jadę na wycieczkę do pisza, w poniedziałek chyba będę trochę zapieprzała, nie tylko w szkole, bo i na angieslkim też, no a we wtorek odwiedzę stolicę. tymczasem chowam głowę w łep i idę spadź.
'poranki nie cieszą mnie, rozczarowują noce'
jejcia jak idealnie opisuje moje życie.