Nieszczery, nic nie znaczący i jakże wymuszony uśmiech,a szkoda, bo tym razem miałobyć inaczej, no ale wyszło jak zwykle. Siedze sobie dzisiaj cały dzień w domu, bez ochoty na nic, zastanawiam się kiedy ten stan minie, o ile wg minie... Jutro sprawdzian z matmy, kartkówka z przedsiębiorczości, miło byłoby gdyby jeszcze chciało mi się otworzyć jakąkolwiek książke w tym celu. Cztery matematyki, już nie mogę się wprost doczkać, a potem jakiś zlot rodzinny o ile będę miała jakąkolwiek chęć tam się wybrać. Wykonwywanie wszystkich czynności nie ma żadnego sensu, ani znaczenia, wszystko co robię wydaję sie bez żadnego celu, ale co zrobić... Na dodatek noga wciąż nie domaga i musze bardzo ograniczać się jeżeli chodzi o treningi, jestem ciekawa kiedy złej passy nadejdzie koniec, o ile kiedyś nadejdzie. Byle do przyszłego weekendu. mam nadzieję, że wszystkie plany wypalą, a ja do tej pory odzyskam humor i checi do jakich kolwiek czynności życiowych, a teraz idę zrobić coś bardziej ambitnego niż leżenie cały dzień w łóżku i gapienie się w ścianę...
'Kiedyś Ci opowiem, jak puste były wieczory bez Ciebie, gdy za towarzystwo robiła muzyka, kakao, koc i Twoje zdjęcia. Powiem Ci, jak smakowały moje łzy i tęsknota, której nie dało sie opisać słowami, że nawet pomarańcze traciły smak'