Dzisiejszy dzień, ciągnął się niesamowicie!
Nie rozumiem, skąd tyle zawiści w ludziach. Nie rozumiiiieeem....ktokolwiek, byłby w jakiś sposób inny, jest odrzucany przez właśne środowisko, a brak akceptacji, prowadzi do różnych skutków.
Na przykład, depresja, załamanie, zamknięcie się w sobie. Lecz u każdej osoby, która przejdzie przez któryś etap (lub wszystkie na raz xD) w końcu następuje zmiana. Na lepsze, jeśli się otworzy i weźmie się za siebie nie dla innych tylko dla samego siebie, to jedyny plus<bo będzie szczęśliwy>, w tym całym gównie. Ale tacy ludzie, często "zatapiają się we własnym bagnie" jeszcze głębiej, co prowadzi do sprawiania sobie bólu fizycznego - śmierci<?>. Chociaż, skutkiem też dobrze znanym, ale najczęściej omijanym jest ten w którym, osoba się zmienia, pod niektórymi względami dajmy na to fizycznie, dla siebie i dla świętego spokoju - zostawia swoje przekonania- ale także "niszczy się". Wszystkie cechy pozytywne, są zastępowane, przez wszechobecną chujoze. I tak oto powstają ludze, którzy kpią i bluzgają na innych. Niegdyś zakompleksieni, z własnymi przekonaniami, zginęli pod nawałnicą znieczulicy i zachowań innych. Ale przecież, po co mieć swoje zdanie? Przecież, 50 % ludzi ma "syndrom tłumu" ... + chęc przypasowania się do towarzystwa do którego zupełnie nie pasuje, a na dodatek chęć poczucia akceptacji od ludzi których uważa, za FAJNYCH.
Wniosek : Większość, prowodyrów którzy "atakują" innych, kiedyś byli tymi zakompleksionymi dzieciakami, nad którymi ktoś się "znęcał" , identycznie jak robią to oni.
Ale psyyychologia, tak mi do głowy wpadło, po dzisiejszych cudownych doświadczeniach.
Nie wiem czy się nadaje, ale uwielbiam ją <3
Happysad - ostatni blok w mieście