Mam wstręt do jedzenia. Z jednej strony jestem cholernie głodna, z drugiej obrzydza mnie jedzenie. Nie chcę jeść. Jem 2 razy dziennie - 20 min przed lekami, żeby nie brać na pusty żołądek. Zazwyczaj to 3 kromki chrupkiego pieczywa z czymś. I tyle na cały dzień. Wiem, że gdybym jadła normalnie, systematycznie i zdrowo pięknie bym schudła, ale to już chyba jest sprawa psychiczna.
Czuję się źle w swojej skórze.
Zasadniczo kocham słodycze. Kochałam. Wczoraj on się zajadał ciastkami, a ja nie mogłam nawet na nie patrzeć, dzisiaj byłam w kinie z rodzicami, nie mogłam nawet wziąc popcornu do ust, a dzisiaj na spotkanie ze znajomymi obiecałam upiec ciasteczka. Pyszne będą. Ale nie mam chęci na ani jedno. coś we mnie pękło.
zaczynam się katować ćwiczeniami.