photoblog.pl
Załóż konto

Pamiętam, jak chyba z cztery lata temu, jakoś nie mogłam ogarnąć pracy. Trafiłam do szkoły integracyjnej, gdzie było więcej dzieci z orzeczeniem niż może przypadać na klasę. To było ciężkie doświadczenie. Czułam się tak, jakbym zderzyła się ze ścianą. Pamiętam, że nie mogłam do nikogo trafić, nikt mnie nie słuchał. Miałam takie poczucie niesprawiedliwości, że chcę tym dzieciom dużo dać, ale wiedziałam, że warunki organizowane przez szkołę nie są dobre ani dla mnie ani dla nich. Byłam zdana tylko na siebie i załamana do takiego stopnia, że płakałam i wychodziłam z klasy. Byłam jeszcze na magisterce i bardzo chciałam łączyć pracę ze studiami, żeby być mega samodzielna. Później zrezygnowałam z tej pracy i miałam taki czas, że w wakacje nie miałam w ogóle pracy. Łapałam jakieś dodatkowe joby, a to w bawialni, a to pilnowanie dzieci, a to sprzątanie komuś na chacie. Pamiętam też, że byłam wtedy w chorym związku w którym być nie chciałam, ale miałam takie poczucie, że chcę się postarać i zaangażować, żeby dać szansę sobie i komuś, żeby uwierzyć, że nadaje się do budowania bliskiej relacji. Wtedy totalnie nie byłam. Któregoś dnia, w tamtym momencie i w tym moim wewnętrznym rozdarciu, w jedną minutę, bez kasy, bez planów i z torebką, w której miałam tylko klucze do domu, teczkę z CV i jakąś pomadkę, pojechałam do Krakowa z Jagodą i Konradem. Mega zapamiętałam tamten dzień. Jakoś o 16:00 zadzwoniłam do Konrada, czy jest w Semi i czy idzie na miasto, a on powiedział, że ma jeszcze trochę czasu, ale zaraz ma pociąg. Więc umówiliśmy się na szybkiego shakea w Macu. Konrad powiedział ,,ejjjj, no dawaj z nami, jedź", a ja taka przybita i z planami znalezienia szybko pracy, powiedziałam ,,nooo, dobra". Czułam, że nie były mi w głowie wakacyjne wyjazdy, a dosłownie 15 minut później dzwoniąc do Jagody, czy ma jeszcze jakiś zapasowy ręcznik i kilka dodatkowych ubrań, miałam w dłoni bilet do Krakowa. To był mój najbardziej spontaniczny wyjazd w Polsce, gdzie zostawiłam całkowicie wszystkie problemy i postanowiłam o nich nie myśleć. Może wydaje się nierozsądne. Może teraz nie zadziałałoby to tak samo i oczywiście wiedziałam, że moja mama w tamtym czasie pomogłaby mi przez całe wakacje z kasą, czy z czymkolwiek innym, ale chodziło mi wtedy o to, że chciałam po prostu sama, więc nie mówiłam w ogóle nic, że dzieje się coś, co mnie przytłacza. Chodzi mi o to, że nawet najcięższy moment czasem wymaga jakiegoś zwrotu akcji, żeby podjąć jakieś sensowne działanie. Może to się stać w różny sposób. Chodzi po prostu o poukładanie swoich myśli. Wakacje były cudowne. Biegaliśmy w deszczu, jedliśmy brownie na Sukiennicach, słuchaliśmy muzyki, spacerowaliśmy i dużo rozmawialiśmy. Oczywiście po powrocie do Szczecina znalazłam pracę i od tamtej pory nie miałam, aż takiego przewrotnego momentu. Chłopaka zostawiłam. Poczułam spokój, że wszystko się ułoży, że spokój pomaga sercu i duszy, że czasem trzeba się zatrzymać. Nawet, jak nam się wydaje, że coś jest mega dużym problemem zawsze możemy zmienić perspektywę sami. Próbować, ćwiczyć siebie. Patrzeć, jak działamy w różnych sytuacjach. Czy zawsze potrzebujemy pieniędzy i tych wszystkich rzeczy materialnych, którymi się otaczamy? Czy mam dobre wspomnienia z tamtego czasu? Czy wyciągnęłam dobro i podziękowałam? Jak bardzo ważne jest być z kimś w relacji, jak bardzo trzeba ufać, że nasze drogi są nam ciągle prostowane.

Dodane 28 LISTOPADA 2021
73
Info

Użytkownik rudowloska
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.

Informacje o rudowloska


Inni zdjęcia: msssssssssss drasek1499 akcentova1499 akcentovaZ synem :) nacka89cwa:) nacka89cwaDiabełek nacka89cwa:) nacka89cwaBizu vullgaris;) virgo123:) szarooka9325