Wczoraj w nocy oglądałam wrześniowy koncert
i przemyślałam wiele rzeczy.
Nawet poleciały łzy, ale były to łzy szczęścia.
Chyba kocham takie wieczory i kocham takie oczyszczenia.
Bo to one są najprawdziwsze i wiele nam dają.
[uspokajasz serce moje...]
Chciałam powiedzieć wszem i wobec:
Moje dziecko, które będzie zapewne albo dziewczynką albo chłopcem
będzie przygotowywane przez mamusię na wyprawę w świat muzyki.
Mała dziewczynka dostanie w ręce skrzypce, a chłopiec akoredon ( choć chyba łatwo nie zrezygnuję ze skrzypiec).
I tak spełnią się poniekąd marzenia mamy. Bo choć dzieci nie powinny spełniać marzeń matki,
to spróbujemy razem zakreślić drogę, a dalej wybiorą sami. Przecież jakby cały czas mówić
" to one powinny wybierać" to nigdy nie było by takich wspaniałych talentów.
Bo przecież nie mogą obudzić się w wieku szesnastu lat, że chcieli by to robić.
A potem będę dumnie słuchać ich, a przede wszystkim z wielką przyjemnością.
Będę wyrodną matką, powinnam iść do psychologa.
Ale wiecie co?
Chcę mieć dzieci! Rozumiecie to?! Chcę mieć dzieci? i chyba powiedziałam to pierwszy raz w życiu
[Panowie, strzeżcie się! Bo dziewczynka będzie mieć czarne włosy!]
ciii...
[a w czerwcu Moricone i Vivaldi]
http://www.youtube.com/watch?v=hGV-MRdcQOE