Młody z ostatniego treningu ;).
Jak zwykle dawno się nie odzywałam, ale jakoś coraz rzadziej czuję potrzebę żalenia się tutaj.
Wolne, wolne, wolne :D. Do czwartku cieszę się wolnością, potem 2 dni męczarni, a w sobotę już zawody :D. Będzie czad :D.
Z Młodym ostro pakujemy ;). Raz jest lepiej, raz gorzej, a jeszcze innymi razy tak jak wczoraj xD. Tak dziwny nie był chyba nigdy :D. Wiatr mu chyba resztki rozumu wykurzył z tego łba, bo jego zad żył wczoraj własnym życiem :D. Brykał, podskakiwał, przez co ciągle zmieniał nogi xD. W ogólne nieco spięty był, za dużo się działo jak na jego nerwy. Skoki średnio, zrobiłam kilka dużych pomyłek, jedna zaskutkowała okropnym bólem głowy, ale chyba udawało mi się czasem go przytrzymać.
Chyba potrzebuję inspiracji...
Largen bez zmian. Grzeczny, czujny, ale przewidywalny (na tyle, na ile on może taki być) i ogółem dość fajny się z niego chłopak zrobił. Przy sprzęcie jest już full spokojny, nie muszę go zaklinać dziesięć minut, żeby założyć głupi czaprak. Szkoda tylko, że stare nawyki są u niego prawie niemożliwe do usunięcia -.-. Takiego strachu przed durną miotłą jeszcze nie widziałam, ale w jego wypadku mnie to nie dziwi. Ma prawo.
Nie znoszę takiej bezsilności -.-.
Narka ;).