Zdjęcie przycięte na potrzeby instagramu, ale nie wiem, czy je dodam ;D. M., jakie mało cycków? Jak się chudnie, to cycków jest mniej, a i owszem. :x
Odnośnie tutyłu wpisu - poniedziałek rzeczywiście nie należał do szczęśliwych.
W sumie zaczął się już w niedziele wieczorem.. Dzięki Z.,nie chciałam takiego rozwiązania z tej sytuacji, ale skoro twierdzisz, że tak będzie lepiej - nie będe się sprzeczać. Ja się z tym nie zgadzam.
Rano za to, gdy mogłam sobie pospać - z racji tego, że miałam na 11.15 do szkoły - mamuśka zdzierała mnie z łózka w okolicach 6.30 (Oh God, WHY?)
Nsstępnie musiałam latać do apteki, bo nie miałam kubeczka (XD), później zabrali mi aż 3 strzykawki krwi (o_O), po czym zaraz dowiedziałam się, że jednak nie odbiorę wyników badań o 17 - tak jak się umawaiłam z panią doktor - bo wyniki będą o 18 (-_-).
Poszłam do szkoły, wszystko pięknie (o dziwo).. i tu sprawdza się powiedzenie "Nie chwal dnia przed zachodem słońca.". Gdy się ubierałam spostrzegłam, że jedna słuchawka przestała mi działać (a tyle mi służyły!), po czym gdy cudem dobiegłam do MPK i sobie w nim spokojnie siadłam, zasłuchując się w muzykę grającą w jednej słuchawce.. pełna nadziei, że już nie będzie gorzej - dwa przystanki dalej do autobusu wbijają mi kanary. Nie no, cudownie.
Przemoczone buty, mandat w łapie.. Dzwoni Chrupcia i mi pieprzy do ucha, że mam się wracać do jej dziadków (XD). Więc powiedziałam, że nie, bo to się może źle skończyć i poszłam do domu. Później ona wpadła do mnie na chwilę, a ja korzystając z okazji, że mam mandat odwiozłam ją do szkoły.
Wracam do domu, a tu stłuczone lustro w łazience, no makabra, gorzej być nie może. Mogło.. ale już nie będę zanudzać..