Maj 2011. Borze, te pasemka ;__;. Chociaż przydałyby się i teraz, żeby ten rudy jakoś przyzwoicie wyszedł.
Boli mnie głowa, brzuch, wszystko... Niedobrze mi, nie spałam pół nocy, a przez drugie pół miałam popaprane sny. Ale co mi tam, zaraz zwijam się do szkoły na wytęsknioną siłownię <3.
Wysypało mnie jak cholera.. i wiecie co? Jestem pewna jednego - najlepszy przyjaciel nie będzie Cię pocieszać, a walnie Cię w łeb, żebyś się ogarnął - Dziękuję Kinga ;*, Paweł ;*. Wy nie pocieszacie jak cała reszta.. jedynie przecieracie mi oczy na rzeczywistość. Nie zmienia to jednak faktu, że wylałam wczoraj hektolitry łez, których... nie żałuję.
Wiesz co, Debilu? Nie jesteś dupkiem, nie.. Jesteś po prostu egoistą, jak każdy, tyle że po prostu boleśnie się to na mnie odbiło. Trudno, bywa, żyje się dalej. Będzie dobrze. Musi być.
A teraz zmykam do szkoły, biczys. Miłego dnia.