Takie tam . :D Mamy sobote , jest super . :d
Kocham PiotruSia <333 :*****
Zdziwiła się, przy wejściu było jakoś głośno, zauważyła pogotowie i policje. Pobiegła do kamienicy naprzeciwko z której był dobry widok na ich mieszkanie. Zobaczyła przez okno, że w pokoju reanimują Rafała. Policja zgarniała tych w miarę trzeźwych ,a karetka zabierała wszystkich nieprzytomnych. Ujżała, że Rafała też biorą do ambulansu. Pobiegła w kierunku szpitala, nie mogła wejść do meliny, wiedziała, że ją też by zgarneli. Do szpitala dotarła jakieś 20 minut po kartece. Błyskawicznie znalazła się przy recepcji. Zapytała o Rafiego. Rafał Milczewski? Tak mi przykro..- odpowiedziała pielęgniarka. Teraz ziemia powinna się rozstąpić, a ona wpaść w bezgraniczną rozpacz. I tak też się stało, tyle, że nie z powodu straty Rafała. Wybiegła na deszcz. Nie wiedziała co robić, gdzie iść. Poszła w kierunku dworca, za ostatnie pieniądze kupiła bilet do rodzinnego miasta. Nie wiedziała po co tam wraca, nie było jej tam kilka miesięcy. To był impuls, po prostu. W wagonie zasnęła z nadmiaru wrażeń. Nie czuła bólu z powodu Rafała, może wam się wydawać, że była zimną suką, ale ona wiedziała jak to się skończy, myślała, że sama odejdzie z tego świata. Śmierć chłopaka jej w pewnym sensie pomogła, otrzeźwiła ją lepiej niż cokolwiek, ona musiała z tym skończyć, nie miała pojęcia jak, ale chciała wrócić, znowu się uczyć, miała dość tej pozornej wolności, brakowało jej spokoju, a przede wszystkim miłości połączonej z zaufaniem. Kiedy się obudziła było już po 15. Zostało jej 1,5 h drogi do domu. Nie płakała, łzy to było za mało by wyrazić to co czuje, mogła się okaleczyć, ale wtedy spojrzała na ten tatuaż, czuła jakby palił jej rękę, bardziej niż jakakolwiek rana. Nie wiedziała co ma robić. Kiedy pociąg zajęchał na stacje wysiadła niepewnie na peron. Nie miała nic oprócz paczki fajek, przetratych trampek, starych spodni, jakiejs koszulki Magdy i niebieskiej bluzy. Stanęła pod swoim domem. Widziała, że w środku pali się światło. Długo zastanawiała się czy chce to zrobić. Po namyśle niepewnie nacisnęła dzwonek, po raz pierwszy od dawna poczuła strach, chciała uciec, ale nogi wrosły jej w ziemię. Cała drżała, a jej oczy były szklane. Drzwi otworzyła jej matka. Na jej widok serce Moni stanęło, bała się reakcji.