Teraz szybko ubieram moje przetarte buty od sanek, zakładam przez głowę różowy kołnierz i trzaskam drzwami. Wychodzę z myślą, że przestane byc słumiona przez te moje puste cztery ściany.. Czekam.. czekam.. czekam.. Coś wygasło, coś przestało istnieć i teraz zaczynam się zastanawiać czy w ogóle kiedyś istniało. No cóż, po prostu moja samotność daje mi o wiele więcej..