photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 PAŹDZIERNIKA 2013

 Tonę,kochany. Tonę we łzach. Tonę tak bezradnie. Wiesz,próbuję przebierać rękoma,macham nogami jak mnie uczono przez tak wiele lat,ale&ale to nie przynosi skutku. Wciąż opadam,dotykam palcami u stóp dna. I boję się,tak cholernie się boję,że nie wskoczysz za mną z tego drewnianego pomostu,nie chwycisz za talię i nie wyciągniesz mnie na tą kamienistą plażę.

          Wyobrażam sobie twoje przerażone oczy,twój krzyk.. Tak niewiele mogę,tak mało potrafię. Widzisz moja dusza obumiera z dnia na dzień& Nie wiem co robić. Nie liczę już na wyzwolenie spod skrzydeł choroby. Chyba przywykłam,do tego stanu. Chyba zaburzenia wydeptały mi ścieżki którymi podążam co dzień.

          Wstaję w dłoni garść farmaceutyków. Czy jest lepiej? Wiesz,nie wiem.. Może gdybym nie kupowała co miesiąc nowych opakowań,to może patrzyłabym na was z góry.Tam z niebios,lecz ma wiara jest dość pogmatwana. Pogubiłam się w tym sama.Czy ja wierzę,czy nie i tak skończę w chłodnej ziemi,gdzie rozpoczyna się proces zapomnienia.

           Proszę,gdy już stąd ucieknę,odwiedź mój pomnik. Zawsze chciałam żyć tak by mieć co zostawić w waszej pamięci,prócz tylu porażek czy białej flagi co dzień w południe. To był mój cel. Mam nadzieję,że to co ze mną przeżyliście choć raz rozpali w was potrzebę rozpalenia światełka nadziei . Nigdy was nie opuszczę.

 

 

Anioł Stróż