Choć w zasadzie gardzę sentymentalizmem, to to jest nasza ławka jeszcze z czasów gimbazy. Nasza ławka buntu, nasza mała anarchia.
Tęskniłam za Wrocławiem, cieszę się że tam byłam znów. Zwłaszcza dziś, zwłaszcza po wczorajszym dniu.
Bez pewnych ludzi i mojego czerwonego wina i bez ciebie Kurt ( a w zasadzie Kurtów dwóch) i bez pewnych miejsc i dźwięków..
Co to by było...
Schopenhauerowska nicość.