Dawno mnie tu nie było, 5 minut temu przypomniałam sobie o tym, że coś takiego istnieje! Mój własny kawałek internetu. Jedyny, bo przecież żadnego innego nie wolno mi mieć. A! I tego też nie wolno. Nie wierzę, że ktokolwiek to przeczyta.. ale fajnie popisać sobie do sieci! Serio, raz na czas CZEMU NIE?!
Są wakacje, spędziłam dzień w krakowie poszukując prezentu dla mojego "ukochanego". Choć szkoda tego słowa na tego typu właśnie człowieka. Traci wartość, a może ktoś używa go z pełną miłością, pewnością i nadzieją na spędzenie całego życia w tym wszystkim? No nie, u mnie tak nie jest. Obecnie pozostaje jedynie nadzieja z wymienionych słów. Po prostu nadzieja. Kto wie czy akurat nie wstąpi w tego szczupłego, wysokiego, garbiącego się wiecznie człowieczka jakiś dobry duch i zmieni całe jego obojętne do świata podejście. Mam ochotę na uduszenie i zagryzienie owej istoty. Całe życie! A na pewno kawałek, bo początkowo jedyny bóg w jakiego wierzyłam to właśnie ten CIUL. He. Ale tak to jest z tymi "głupimi pizdami" jak ja. Podobno wszystko widze zawsze negatywnie i przybieram sobie do głowy! Oczywiście nie twierdze, że tak nie jest. Czasem nawet zastanawiam się czy ja najzwyczajniej w świecie nie lubie się ZADRĘCZAĆ?!