Euro 2008.
Impreza na masową skalę. Dla jednych, to grupy oszołomów latających za piłką w tę i spowrotem, dla innych pasjonujące mecze, znakomita rozrywka.
Moda na patriotyzm.
Śmieszne. Mam nic więcej do dodania.
Kibic.
Dla mnie, kibic z prawdziwego zdarzenia, to świr, który sprzedał ćwierć majątku by być na miejscu i emocjonować się na żywo, niemal czując pot zawodników i tracić głos, dodając im otuchy masą okrzyków. Jest tam, bo to kocha. I to jest to! Nie mam nic przeciwko kibicom miejscowym, że się tak wyrażę. Bo niby kibic, to kibic. Niby...
Futbolowa gorączka...
...to cholernie umęczliwa masakra. Jest jak okres przedświąteczny, Bogu dzięki, że co dwa lata. Piłka, biel i czerwień, i cała otoczka piłki nożnej wkradła się wszędzie. Billboard krzyczy : KIBICUJ NASZYM!. Cosmo radzi 'Obejrzyj mecz ze swoim facetem. (...) To zbliży Was do siebie' Taa... . Na palcach jednej ręki policzę reklamy telewizyjne, nie mające powiązania z Euro. Mój ulubiony sklep (odzieżowy!) sprzedaje farbki. Czerwone i białe w komplecie, oczywiście. Bliższe otoczenie (mam tu szanownych znajomych na myśli) również postanowiło mnie dobić. Pomijam żałosną kwestię naszej klasy i 'wspomaganie naszych' poprzez 'dodawanie flag do galerii'. Jakby to miało w czymś pomóc. Wystarczyło wejść na gadu i przejechać wzrokiem po opisach, by zorientować się, że 'to wszystko' normalne nie jest.
Ja i moje pomysły.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Rox jak zwykle postanowiła być inna i podjęła bunt. Nie przez faszystowskie upodobania, nienawiść do Polski czy patriotyzmu bądź złośliwość (chociaż to już było by bardziej prawdopodobne), lecz przez zwykłą, ludzką ciekawość. Ósmego czerwca Gadu Gadu, jak już zdążyłam wspomnieć, kipiało słowami poparcia, nienawiści do przeciwników itp. Stąd mój pomysł. Coś w stylu - 'NIEEEEEEEEMCYYYY najlepsiii!!!' - wywiesiłam ;), żeby zobaczyć co się stanie. Z początku nie było źle. Pomysł przerodził się w bardzo fajną zabawę ;D A potem w ...
Eksperyment.
No bo dlaczego miałabym nie sprawdzić, jak działają nienastrojone męskie mózgi? Ich działanie zbyt skomplikowane nie było : jak mogę opowiadać się za Niemcami w dniu tak ważnego meczu? Było to, rzecz jasna, godne pogardy i z ową na ogół się spotykałam, nieliczni się śmiali i nie wzięli tego na poważnie. Do niektórych napisałam sama. Kłótnie na temat tego, kto wygra mecz, kto jest lepszy, co (i czy w ogóle) znaczą liczby - swoją drogą totalny kretynizm, doprowadziły mnie do fal śmiechu z każdym, niezwykle przekonującym zapewnieniem o wygranej naszych rodaków. Eksperyment (trudne słowo, czy mam powiedzieć z jakiego słownika dowiecie się co oznacza?) polegał na tym, by rozjuszyć eee...'kibiców' i pogłębić ten ich sezonowy patriotyzm. Udało się.
Szczerze powiedziawszy całe to zamieszanie, które wywołałam dostarczyło mi większej rozrywki niż sam mecz. Dobra zabawa, tylko czasem ciężko było mi się wytłumaczyć z moich prawdziwych intencji. Zwłaszcza tym porywczym, od których miałam po prostu 'dostać'.
Mecz.
Pomimo wielkiego wsparcia ze strony Kibiców, kibiców i 'kibiców', reklam, wiary, flag mecz przegraliśmy.
Leo, why?
Inni zdjęcia: Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebel