Jak widać, nie tylko na zajęciach teatralnych musieliśmy się w ten sposób produkować - tutaj na zajęciach z teorii komunikacji prezentujemy historię telewizji
Czwartek i piątek zleciał na sprzątaniu w akademiku. To tak, żeby się nie uczyć do weekendowych egzaminów W czwartek okazało się, że na studiach z ostatniego egzaminu mam 4, czyli ostatecznie semestr zakończony bez żadnej 3.
W piątek byliśmy z Wojtkiem w kinie na Nieulotne. Dostałam piękną różę
W sobotę, tuż po egzaminie z rachunkowości (podczas którego nic nie umiejąc wspólnie w grupie odkryliśmy banalny klucz) pojechaliśmy na rajd do Kędzierzyna.
W niedzielę miałam egzamin z marketingu (ten sam klucz, a do pytań otwartych wszystko ściągnęłam).
Poczekaliśmy w Sopelku pijąc kawę i herbatę na wpisy do indeksów, i tak oto z wszystkich czterech przedmiotów, jakie miałam w tym semestrze w studium dostałam 5.
A wieczorem z panem W wypiliśmy pysznego grzańca w coffeheaven
Wczoraj miałam za to wyjątkowo zły dzień, dzięki mojej współlokatorce, Beatce. Żałuję, że od razu nie starałyśmy się z Andreą o pokój 2-osobowy. Jak stwierdziła Andrea "Beata nawet głośno stoi". Rano niestety nie ma za grosz szacunku dla nas dwóch, które korzystając z tego, że mamy na późniejszą godzinę, chciałybyśmy po prostu sobie dłużej pospać.
A tak poza tym, to wyznaczyła nam już grafik sprzątania. Szkoda, że nie uzgodniła z nami dnia lub kolejności.
No i zrobiła kolejne przemeblowanie pod moją nieobecność. Także teraz oprócz tego, że nie mamy jak siedzieć przy stole, to jeszcze nie mamy gdzie szykować jedzenia.
A na uczelni poniedziałki będą takie sobie.
Odniosłam wczoraj indeksy mojej grupy ze studium i teraz pozostaje nam tylko czekać na rozpoczęcie drugiego semestru. (Ciekawe, kiedy?)
Późnym popołudniem pojechaliśmy z Wojtkiem oglądać meble do salonu. Szkoda, że nie takie ładne, jak te w Agacie, ale tańsze... Tylko niestety obite skórą naturalną czego niestety, ale się brzydzę.
Wieczorem wróciłam do domu, do Zabrza, 1,5 godziny przed angielskim.
Odpoczęłam od Beatki i wyspałam się dzisiaj do 11, a pewnie spałabym dłużej, gdyby nie telefon od mamy.
Po południu albo wieczorem wracam do Opola.