Romy i Curd Juergens

Romy zakochuje się w Juergensie, starszym od niej o 20 lat aktorze, podczas festiwalu w Cannes w 1957 roku. Ten jednak zdawał się nie odwzajemniać jej uczuć. W liście, zresztą nieco kiczowatym i górnolotym, napisanym do Romy tłumaczy powody swojej powściągliwości. Nazywa ją w nim pięknym aniołem, któremu nie może pozwolić zniżyć się do swego grzesznego życia, które porównuje do brudnej, nieuporządkowanej szafy.

Sądzę, że to właśnie z powodu platonicznej miłości do Juergensa, Romy zgodziła się na rolę Katji, kochanki cara, którego zagrał w filmie. Nie jest wybitnym dziełem, nie ma porównania do Sissi, fabuła nie jest porywająca, ale piękne kostiumy, uroda i talent Romy dla mnie to wszystko komensuje. Poza tym wydaje mi się, że faktycznie jakaś nić sympatii musiała ich łączyć naprawdę.
Przez podobieńtwo w roli, jaką zagrała w obu, tj. 'cesarzowej w krynolinach', trudno zrozumieć jej decyzję, skoro znienawidziła raz na zawsze Sissi, dlaczego zgodziła się na jej alternatywę?

Tłumaczy to właśnie postać uwielbianego Juergensa.

Tak na marginesie chciałam dodać, że Juergens zmarł zaledwie miesiąc po tym, jak umarła Romy.

***

Podobna historia miłosna miała miejsce z Horstem Buchholzem, z którym miała mieć romans, ale prawdopodobnie "do niczego między nimi nie doszło" dzięki matce Schneider, która miała córkę cały czas na oku.

Swoją drogą, Romy bardzo spieszyło się tego pierwszego razu, to aż dziwne, biorąc pod uwagę mentalność lat 50. ...