teatr po angielsku. hahahahaha. przecież ja nienawidzę angielskiego. ale uwielibam kończyć naukę o 10.35 i iść do jakiegośtam teatru ; )
kocham również wypierd***ć się pod tramwaj. MOJE ŻEBRO! uhh. wczoraj wizytacja w szpitalu - nic poważnego ( i to właściwie dobrze, bo dzisiaj był naprawdę wspaniały dzień, więc dobrze że poszedłem do szkoły : ) ).
no i BTW - dostałem 4- z matematyki (TAK Z MATEMATYKI : DDDDD!!!), a wczoraj 6 z religii (hmmm, to ciekawe, biorąc pod uwagę że to na 100% mój ostatni rok nauki religii). szaleję.
nie wiedziałem, że istnieje taka piosenka, kiedy cholernie zły, zaspany, nieprzygotowany do lekcji z koszmarnym bólem żebra idziesz przez rozkopaną trasę Toruńską, i zaczynasz uśmiechać się do nieba wyobrażając sobie najlepsze chwile swojego życia które już były/bedą.
nie było 3 nauczycieli. wspaniale!
właśnie byłbym w połowie pisania klasówki z fizyki. ehhh : ) dobry dzień. a przecież się jeszcze nie skończył - zostały same dobre iwenty!
dobra, trzeba ogarnąć siebie i chyba to tyle.
pozdro dla dobrych mord : )