Dla odmiany Śliwka jak to Zychu mówi Łydka na dupie a co, kto bogatemu zabroni.
Dzisiaj meeega pracowicie. 6,5h na stajni, rany ale zleciało Przyjechałam, zniosłam sprzęt. Ogarnęłam uj. Parana była w boksie więc wyczyściłam i założyłam ogłowie z ochrami. Wsiadłam sobie w szortach na oklep zapominając o uczuleniu >.< Cholera, jak bolało. Całe nogi obtarte, z krwistoczerwonymi bąblami i bolące jakby mi skóre żywcem ściągali. Jazda na P krótka bo grzało niesamowicie a i tak wsiadłam jak słońce było w miare za chmurami. 30min, 2 skoki przez malutką koperte. Kucyk super, luźna, przepuszczalna, na łydke mega. Zamyłam i puściłam. Oczywiście odrazu się wytarzać musiała
Sprzątnęłam stajnie, 40min odpoczynku w postaci opalanka na padoku. Potem wypuścić Foresta do stada i całą reszte koni, która została w boksach. Potem osobno puściłam Paradoksa. Przy okazji zgarnęłam W. Osiodłałam i na uj. Jezu, tragedia. Co prawda na pysku całkiem spoko, nie wieszała się, zaczęła akceptować ręke i odpowiadać na łydke naprowadzającą. ALE w kwestii chodów masakra. na skokach też porażka. Nie popisała się dzisiaj, zresztą ja też. Jak koń tak daje w dupe to ja się rzucam jak kilo kartofli
Zamyłam, wypuściłam. Posprzątałam i w domu o 21 byłam wychodząc o 13
Przyjechałam do domu, wyprałam ręcznie kantar. W przyszłą niedziele kucyki mają ode mnie wolne bo czeka mnie tuż po pracy Warszawa Trip z wesołą gromadką ale im nie odpuszcze i pomęcze W w poniedziałek. W najbliższym czasie kolejne zakupy i konto lżejsze o 250zł
Mama mnie wydziedziczy jak się dowie