Po ciężkim, choć miłym dniu spędzonym z przyjaciółmi, obudziłam się o godzinie 9.00. Dzień zapowiadał się przyjemnie, a za oknem świeciło słonce. Zadowolona tym faktem, wstałam z łózka, ubrałam się i poszłam do łazienki.(Do Syriusza - nie pije herbaty w łazience!)Po 10 minutach wyszłam i wybrałam się na boisko sportowe, gdzie czekały na mnie przyjaciółki. Na mój widok bardzo się ucieszyły, ponieważ czekały na mnie już dłuższą chwilę.
Zgodnie z wczorajszymi planami, pojechałyśmy na zakupy, by móc przygotować "śniadanie". O godzinie 10.00 byłyśmy pod sklepem, który nosi nazwę "Groszek". Wchodząc do niego, na myśl nasunęła nam się lawina pomysłów - co najpierw? Śniadanie miało być oryginalne i jedzone w "ekstremalnych" warunkach - pod mostem, który zwykłyśmy nazwać TrYumfalnym. Tuż przed wejściem do sklepu, włączyłyśmy kamerę w telefonie by uwiecznić nasz dzień. W pierwszej kolejności oglądałyśmy nabiały, a następnie podeszłyśmy do bułek, Shizu wzięła woreczek, mówiąc "Ja stawiam". Wzięłyśmy jedynie 4 bułki. Po ich kupnie pojechałyśmy d kolejnego sklepu o nazwie "Delikatesy Centrum" (kamera cały czas była włączona). W tym sklepie kupiłyśmy bita śmietanę, masło "Ola", nożyki i ser. Picie nie było nam potrzebne ponieważ woziłam w koszyku wczorajszą Pepsi.Po wyjściu ze sklepu Shizu otwarła bitą śmietanę i zaczęła ją jeść. Polowa zawartości produktu i tak wylądowała na ziemi. Po tym zdarzeniu pojechałyśmy na TrYumfalny. Gdy dotarłyśmy na miejsce, zaczęłyśmy przygotowywać "śniadanie": bułka(bułki przekroiłyśmy plastikowymi nożykami) z masłem, serem i bita śmietana, a do tego wczorajsza Pepsi. W miedzy czasie dziewczyny śpiewały piosenki zespołu Linkin Park.
Po upływie godziny przyszły nasze dwie przyjaciółki - Chocola i Mieciu.
Nie najchętniej patrzyły na nasze "śniadanie" i zachowanie. Następnie poszłyśmy na huśtawkę zrobiona z opony. Czas mile opływał na słuchaniu muzyki i rozmawianiu. Przez następne kilka godzin odwiedziłyśmy kilka ciekawych miejsc, takich jak np:SCH, boisko sportowe, kilka sklepów, "nie powiemy o ogórkach" TrYumfalny, Zalew i bar który się tam znajdował. Tak upłynął czas do godz. 19.00. Chocola i Mieciu musiały iść do domu, wiec Ja, Shizu i Syriusz poszłyśmy po swoje deskorolki. Podczas zjazdu z górki, Shizu zauważyła martwego "węża". Jego szczątki wzbudziły nasze zainteresowanie, wiec zrobiłyśmy mu pochowek, ozdabiając go roślinami rosnącymi obok. Nagle po Shizu zadzwoniła mama, która kazała jej wracać do domu. Odprowadziłyśmy ja więc do mostu znajdującego się niedaleko jej domu, po czym same pojechałyśmy do swoich.
Po tym jest jeszcze moja "opinia" ale jej już nie będę pisać. :)
Opis dnia napisany razem w Syriuszem. ^^