dirty paws.

Uszanowanie, panie i panowie.

Po przeminięciu trzech tygodni października mogę powiedzieć, że barwy otoczenia nabrały charakteru, a tak pożądane przeze mnie złoto i żółć rozlały się po okolicznych drzewach i krzakach. I taka jesień niezmiernie mi sie podoba - ciepła i kolorowa.

Lubicie zapach późnego październikowego popołudnia? albo jesiennego wieczoru przechodzącego w noc? ja właśnie zaczynam. delikatny chłód wkradający się oknem świetnie się komponuje z żarzącym się kadzidełkiem i zieloną herbatą. Z dźwiękami tabli i sitaru też. Takie coś świetnie człowieka relaksuje, szczególnie po takich piątkowych maratonach uczelnianych, jak ten wczorajszy. Aczkolwiek mikroekonomię się ogarnęło, a co! Ogarnęło się także jogę, co po pierwszych zajęciach wydawało się rzeczą niemożliwą do zrealizowania. Chcieć to móc, jednak duża dawka w tym prawdy :)

Swoją drogą, tak siedzę i niucham sobie te moje kadzidełko, i brakuje mi wieczorów w herbaciarni. Chyba niedługo będziemy musieli znaleźć lokal pokrewny zastępczy, by przy stosownej okazji tam zajrzeć - jakieś godne polecenia miejsca?

W tym właśnie momencie zasyfiło mi pół parapetu popiołem, i nie wiem czy winić za to niepozorne pachnidło, czy wredny podmuch wiatru. Niepozorne pachnidło dodaje smaczku, więc najprawdopodobniej zostawię je w spokoju i mu przebaczę.

A tak z innej beczki, polubiłam także wizyty w akademickiej bibliotece, z którego to faktu napewno będzie sie czerpać profity - jak widać gmeranie w książkach, nawet akademickich, sprawia mi przyjemność.

Optymizmu dodaje mi również fakt, że zaowocowała inspiracja niszczycielskością Klusek. Minus tego taki, że pozostaje mi na to mało czasu biorąc pod uwagę naukę, ale to też się ogarnie. Nie ma rzeczy niemożliwych :)

of monsters and men - dirty paws

coś wspaniałego! oby więcej takich utworów na świecie, ładnie proszę.