jak też sądziłam, totalne luzactwo o którym pisałam 2 miesiące temu, jak najbardziej mi się opłaciło.
Kluskę ze zdjęcia znacie, prawda? Dobrze.Ładnie zapozował zanim zaczął mi zjadać prześcieradło, skubany.
ależ te dni lecą. niby każdy do siebie podobny, a jednak czy ktoś poza mną dostrzega tak drobne szczegóły, które różnią każdy z nich? na przykład dziś.czy ktoś patrzy na grafit tej ciemności która tak przypłynęła wraz z chłodną burzą, czy ktoś słucha gwizdu wiatru pod drzwiami i w oknach?
Kto jeszcze wdycha zapach deszczu, który miesza mu się z aromatem białej herbaty? Albo widzi jak mienią się krople wody na liściach falujących z wiatrem?
zauważyłam, że lubię pisać podczas deszczu. podczas burzy. lubię też stać wtedy jak kołek na balkonie i czuć jak na włosy i twarz spadają mi małe krople deszczu.
Stanowczo za dużo czytam, zaczynam postrzegać świat jakby opisany był jakimś książkowym rozdziałem. A może to i nic złego?
No bo w końcu - jest dobrze!