Zastanawaliście się kiedyś tak naprawdę, co dalej? Gdzie dalej? Tak? Ja też. Dzisiaj. I doszłam do wniosku, że cokolwiek i gdziekowiek. Byleby coś, byleby gdzieś. Moje poczucie stabilności i pewność siebie złapały się za ręce i poszły na spacer. Mam zacząć się martwić, jeżeli nie wrócą po kilku tygodniach.
Matwię się już teraz.
Wracajcie...
To takie dziwne uczucie nie mogąc nic zaplanować. I nie mówię tu o wakacyjnym wyjeździe w góry, zrobieniu tatuażu, napisaniu kolejnej książki czy nauczeniu się hiszpańskiego.
Mówię o porannej kawie. O pójściu na spacer. O wymienieniu strun w gitarze. O ścięciu włosów. O rozmowie, uśmiechu, doborze słów, dobrym śnie, telefonie do taty. Cholera, nie mogę nawet zaplanować co zjem jutro na śniadanie.
Nie mogę i nie chcę, rozczarowania ostatnio strasznie włażą mi w tyłek i szukają we mnie przyjaciółki.
No way.
Poradzę sobie, przecież i tak ciągle się uśmiecham ;)
______________________________________________________________________________________________
https://www.youtube.com/watch?v=RqbTpkq62VA
I'll never dream that I'd meet somebody like you.
I'll never dream that I'd lose somebody like you.
I'll never dream that I'd love somebody like you
Kiss!