#293

Wow. Wbiłam z innej przeglądarki, no i jestem. Ze dwa tygodnie minęły odkąd ostatni raz pisałam. Czasem faktycznie mi się po prostu nie chciało, ale głównym powodem było to, że laptopa mam spalonego, a z firefox'a nie chce mi załadować tutaj zdjęć. Ta.

Nowy rok szkolny ledwo się zaczął, a ja już mam problemy. Kto wie, ten wie. Przypał od początku, no i upierdliwa suka. Khehs. Zgiń, błagam, zgiń.

Dobrze zaczęłam z ocenami.

No i teraz się trochę powkurwiam.

Bo to, co działo się we mnie od wczoraj wstecz.... Kiedy następowała złość, chwilę po tym ona znikała, na jej miejsce wchodził płacz, smutek, skrucha, żal. Ta noc mnie zmieniła. Opłacało się porozmyślać nad tym wszystkim i zasnąć nad ranem (a wstać trzy godziny później). Mniej więcej wiem, na czym stoję. Złapałam się na głupim myśleniu. Kiedyś nie umiałam dostrzec swojej winy. To znaczy, to się rzadko zdarzało. Od pewnego czasu, w samej sobie, w swojej głowie, w swoich myślach, całą winę kierowałam na siebie. Najpierw wkurwiałam się na Ciebie, a potem, jak sama zauważyłam to tej nocy, obwiniałam siebie za całe zło. Chociaż nie mówiłam tego na głos, uniewinniałam Cię ze wszystkiego. I po co, dlaczego...? Czemu z siebie robię ostatnie ścierwo a Ciebie oczyszczam z jakichkolwiek win, których sam naprawdę często nie dostrzegasz....? Może dlatego, że po prostu jestem głupia. Że jestem na tyle zdesperowana, że chcę Cię trzymać przy sobie nawet takim kosztem. Wiem, że gdy całość zwalę na siebie, Ty będziesz szczęśliwy i złość niebawem Ci przejdzie. Tak to wygląda. Ty NIE CHCESZ WIEDZIEĆ, że jesteś winny. Tylko zauważ, że ja nie zachowuję się tak względem osób, które okazują mi swój szacunek. U których widać ten szacunek do mnie.

Nie wiem jaki cel ma ta notka. Czy w ogóle ma jakiś. Musiałam... Musiałam się jakoś otworzyć.

Sama nie wiem, co mam teraz powiedzieć. Na pewno nie przeprosić. Mam przepraszać Cię za moją zazdrość, za to że tak bardzo mi na Tobie zależy....?

Ludzie naprawdę są chorzy. Miałam się przy Tobie nauczyć lepszego patrzenia na ludzki umysł. Ale chyba wracam do punktu wyjścia.

"Zależy Ci i to Cię niszczy...."

ASK, btw.