moje schizy mnie do grobu doprowadzaja
chec do zycia odbieraja
tak to dzieje sie juz samo
kiedys wszystko dobrze bedzie, mamo
tak mowilem i swe zycie zrujnowalem
choc wtedy twardo na nogach stalem
dzis juz padam
swej psychiki nigdy nie zbadam
sie nie dowiem
co dzis spotka mnie za rogiem
czy kostucha na mnie czeka
czy zamknie sie na wieki moja powieka
czy spotkam na swojej drodze jeszcze czlowieka
czy umilkne na zawsze zapatrzony
Twym uczuciem nieobdarzony
kazde me zajecie
zapamietane w glowie jak zdjecie
nagle slychac ciecie
trzask plask i klasniecie
zapisane w testamencie
moje mysli moje slowa
kazda chwila ,moja mowa
pisze to co mysle
te teksty odpowiednia droga wysle
by kazdy wyciagnal nauke
nie nadzial sie na zyciowa muke
tak jak ja, to nie gra
to jest zycie czlowiek,
to jest zycie
i uwazaj bys nie znalaz sie na lodu plycie
zdala od ziomkow od swiata
od tego przed czym ostrzegal Cie tata
za malolata
lepsze byly czasy
sie nosilo adidasy
sie latalo za lufy dymem
choc on nie byl dla nas dzinem
to przynosil chwile otuchy
teraz mnie te duchy
nawiedzaja po nocy
moja ogrom negatywnej mocy
i wciaz do smierci kusza
jak sam nie zginiesz to cie udusza
z tej gry nie da sie wyrwac
nie mozna po prostu zwiac
co ja teraz zrobie
pewnie znajde sie w grobie
nie wygram tej walki
ludzie sa podatni jak lalki
sami nie kieruja swoim losem
obrywaja w zyciu cios za ciosem
ja juz koncze swoja walke o przetrwanie
jak znikne z tego swiata nic sie nie stanie
kleczac teraz na kolanie
z nozem na sercu pisze te slowa
to jest moja mowa ktora mowie wam
ja dzis rade wam dam
nie wchodzicie na ta droge
ja dzis piszac ten tekst daje wam przestroge
choc ja juz przegralem wy wciaz walczyc musicie
jak w aucie na wysicigu pedal gazu przydusicie
i jedzcie dalej sami
moja droga sie skonczyla
moje zycie sie wypala
ja popatrze na was z dala
juz nie jako zywy
lecz jako w koncu szczesliwy
