II część. PT : ZACZNIJMY OD NOWA

II część.

Sam wiedziała że nie powinna płakać.Ale też nie powinna ukrywać w sobie tak mocno pustki.Przetarła rękawem oczy , wytarła się i powiedziała :

- Noo dziewczyny ruszamy do kłusa !

Dziewczęta kłusowały dobre 8 minut na swych rumakach.. konie podążały tak jak prowadziły ich jezdzcy. Szły dzielnie nie bały się niczego.. z lekko nastawionymi uszami. Dziewczęta były zadowolone. Sam dzielnie obserwowała swoje przyjaciółki i ich rumaki. Aż wkońcu wydobyła z siebię radę dla nich :

- Pracujcię bardziej łydką.. Kierujcie konia łydkami !

- Violetta zbierz konia ! łydka ,chop , łydka ,chop takim rytmem! , Energicznie.

Od "B" zagalopowanie w pełnym siadzie!

I tak dalej.. Skończył się ich trening. Dziewczyny odprowadziły konie rozebrały i polały im kopyta wodą dochodziła godzina 11:30.. Sam powiedziała aby dziewczyny odporowadziły konie.

Ja idę po Lidera. 

- Doszła na pastwisko... Lider znów cicho zarżał.. Sam zrobiło się aż cieplutko na sercu.. Mój wspaniały konik. Wrócimy do tego.. obiecuje ci. Jeszcze będzie tak jak dawniej. A teraz chodz malutki , idziemy do stajni.Lider podążał za sam jak za swoją bratnią duszą.Aż wkońcu doszli do stajni. Stukot kopyt przestraszył dziewczyny. Słońce akurat było nad wejściem do stajni. Dziewczyny zobaczyły gniadego wałacha około 180 w kłebie i Sam. Oni byli jak dwie bratnie dusze. Sam ma Lidera odkąd był zrebakiem. Dostała go na prezent urodzinowy od taty. Jednak około 4 miesiące temu spotkała ich kotuzja. Koń naciągnoł sobie staw skokowy.Jak za zaleceniem weterynaża Williama powoli wracają.. początkowo od spacerków do powolnego lonżowania. Dziś właśnie miał być ten przełomowy momęt. Okaże się czy Lider postanowi walczyć z swojim bólem - czy to ból przezwycięży Gniadosza.

- No chodz mój mały.. mówiła Pieszczotliwie do niego sam. Chodz Lido nie był aż taki mały miał 180 w kłebie.

Czyściła go dość rytmicznie.. łącząc się z duszą Lidera. 

Lider był wprost wniebowzięty! uwielbiał dłuższe przedłużone masarze jakie serwowała mu jego właścicielka.

Ubrała mu delikatnie ogłowie z wędzidłem gumowym.- Bo takie zazwyczaj nosił lider. Dziewczyny podały więc lonże Sam - i wyszły na lonżownik.

No chodz chodz ! poganiała go Sam z niecierpliwieniem.

Lider stanoł w środku lonżownika zatrzymał się i czekał na swoją paniom.

Sam naprowadziła go na lonżownikowy szlak. Lider szedł stępem powoli ale i ostrożnie na stawy.

Liderku kochany postaraj się - kocham cię. Odpowiedziała sobie pocichu Sam.

Spróbójemy do kłusa?

no to dalej KŁUSEM LIDO - wydała komendę.

Lido przeszedł powoli do kłusa. A na twarzy sam pojawił się uśmiech!

Wkońcu udało się udało się !

Mój lido wraca lido wraca ! krzyczała.

Mama patrzyła przez balkon widząc zadowolenie na twarzy córki uśmiechneła się żywiołowo.. Sam poleciały po poliku łzy ze szczęścia. Lido wrócił. Powiedziała. On nam wszystkim jeszcze pokaże. 

Po 5 minutach Sam zaprzestała na lonżowaniu i Lidera wzieła do stępa.

Świetnie koniku świetnie!!

Oby tak dalej!

po roztępowaniu konia podbiegła do niego i przytuliła się do niego.. ze szczęścia. Sam wiedziała że wszystko wróci. czuła to w głębi duszy.. ale nie chciała zapeszać. Teraz gdy wszystko się już zmieniło może śmiało powiedzieć DAMY RADĘ LIDO !- i tak też zrobiła. 

Odprowadziły konia. Dziewczyny niestety musiały już jechać..

- pożegnały się . I zapytały możemy wpaść w środę? 

- Nooo pewnie że tak czekam.

No to paaa.. 

- paa ! - odpowiedziały.

Dla Sam było to świetne zakończenie dzisiejszego dnia. Czuła radość w sercu. Przeczyściła Liderka jeszcze i wprowadziła go do boksu.

Z mamą i stajennym szły już wprowadzać konie.. bo powoli zapadał zmierz..

Na koniec dnia podeszła do boksu lidera i powiedziała :

CIEKAWE CO PRZYNIESIE NAM JUTRO. MÓJ MALUTKI.ZACZNIJMY OD NOWA SKARBIE.

_________________________________

PROSZĘ O WYRAŻANIE SWOJEJ OPINI :) CZĘŚĆ KOLEJNA NIEDŁUGO.