stanęłam przed nim, oddychając coraz ciężej. w końcu zatrzymałam oddech i zagryzając wargę, delikatnie zsunęłam ramiączko bluzki. bezszelestnie, przesuwając swój palec po ramieniu, patrzyłam mu prosto w oczy. nie reagował. stał jak oniemiały, nie wiedząc co powinien zrobić. podniosłam ramiączko, na swoje miejsce i zacisnęłam zęby. zamknęłam oczy, powstrzymując płacz. - kochasz ją! - wykrzyczałam. - nie odpowiadał. - nie pozostaje mi nic innego, jak Ci pogratulować. bawisz się mną, kochając inną. wynoś się natychmiast. wynoś się! - rzuciłam kieliszkiem czerwonego wina, który miałam tuż pod ręką o ścianę, obok której stał jak osłupiały nie wiedząc, co się dzieje. wino zostawiło czerwoną plamę na białej farbie. oboje milczeliśmy. słychać było jedynie ciche uderzenia kropel taniego wina, skapujących na marmurową podłogę. patrzyłam mu prosto w przeszklone kłamstwami źrenice, a łzy napływały do jej oczu z niesamowitą częstotliwością. - kocham ją. - wyszeptał, odchodząc.