czwarte juz dzisiaj bongo. druga kawa. trzecia szklanka wody niegazowanej. jedna kromka chleba z serem. Radio Pezet. cikikici Fokusa. mam ochote na sex i kebaba. ot! podobno przez zoladek do serca.
z lewego boku na prawy wciaz sie przewracam. glupie sny znow powrocily. te krzyki w glowie. szczekajace psy. tlukace sie butelki. niedopalki papierosow na ziemi. budze sie zalana potem. uff! dopiero 18:38. moj luby w pokoju obok odpalil wlasnie blant bujajac sie w rytm Slonia. znow kreci mi sie w glowie. dwa glebokie wdechy i moge isc dalej. wchodze do pokoju. wita mnie z tym usmiechem Klarka Kenta wskazujac bym siadla obok niego.
paleczka zostala przekazana dalej. pierwszy buch. puuuuffff! luby przyniosl mi obiad. przeciec czlowiek potrzebuje pokarmow. drugi buch. jest i woda. trzeci buch. wyladowalismy w lozku. czwarty buch. piaty buch. szosty buch...
lezymy. On patrzy mi gleboko w oczy. mowi, ze jestem miloscia jego zycia. ze chcesz umeblowac sobie ze mna swoje zycie. swoje pluca. nerki i penisa. ze chcesz byc kims za kim sie teskni. pytasz mnie po raz kolejny czy zostane Twoja zona. po raz kolejny mowie Ci, ze tak. calujesz mnie w usta i puszczasz mi Nine Simone na dobranoc.