(...) Wolałem być podrabiany, niz pisać plagiaty. I zrozumiałem, że to jest zbroja,
w którą się zakułem, że nie było to godne pochwały. Świat nie mógł mnie skrzywdzić,
jeśli ja nie czułem się winny. Cóż z tego, jeśli inni myśleli o mnie źle, skoro ja myślałem
o sobie dobrze. Oczywiście nie zawsze tak było. Gdzieniegdzie zbroja przerdzewiała.
I ja sam zrobiłem w niej kilka szpar.
Ostatnio moje życie streszcza się do nazwiska Puzo,
tak więc wracam kontynuować z nim romans.
lub jak kto woli polski akcent na erło >