Dorysował mi ktoś nowy nos,
inną twarz i parę cudzych rąk.
Potem bezlitośnie gumką starł,
to co bylo moim własnym "ja".
wziął za kołnierz i przyszpilił mnie
do bristolu z malowanym tłem,
od tej pory nigdy nie wiem sam,
naprawdę nie wiem,
co robić mam.
Czy to już tak zawsze ma pozostać?
Czuję się jak rysunkowa postać.
Kim był ten gość, co na pomysł wpadł,
by mi na złość dookoła zafundować
z papieru świat?
Każą mi bajkową drogą iść,
z papierowym smokiem wciąż się bić.
W domach na papierze mieszkać, spać,
kartonowy księżyc z nieba kraść.
O losie, o losie!
Po nie swoim ciagle biorę nosie.
Z tej krainy papierowyh serc,
choć się staram,
nie mogę, nie mogę zbiec.