Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do zdecydowanie udanych. Wczoraj sobie zaplanowałam, że nic nie zjem - głodówka. Obudziłam się dziś z przypływem bardzo pozytywnej energii i silnej woli. Nie jadłam nic, dużo dużo ćwiczyłam. Mogę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolona. Pierwszy raz od dłuższego czasu. To dzięki Wam, zdjęcia które wstawiacie w większości mnie motywują, ta świadomość, że nie jestem sama - tymbardziej.
Dziękuję Wam, że ze mną jesteście <3
Ze względu na to, że czuję się dziś niesamowicie szczęśliwa, że nic mnie nie podkusiło, trochę rozmyślałam. Zastanawiałam się przede wszystkim nad tym, dlaczego jemy? Jedzenie powinno służyć do tego, żeby nie paść z wycięczenia, a nie do tego, żeby się nim obżerać jak świnia. Z pewnością wystarczyłyby ludziom warzywa, owoce, zdrowe jedzenie. Czekoladki i wszystkie inne słodkości według mnie są naprawdę zbędne, niepotrzebne. Kuszą nas tylko, leżąc w sklepie słodko szepczą - zjedz mnie. A my się na to nabieramy, najpierw mamy radochę, że zjemy coś pysznego, a za moment miliony wyrzutów - 'co nas znów podkusiło?!' Nie warto poświęcać w tym przypadku chwili przyjemności na zawalenie tak ciężkiej pracy, głodówek czy diety, ćwiczeń.. Pomimo tego, że zdaję sobię z tego wszystkiego sprawę, sama nie wiem dlaczego to robię. Nie powinnam! Jutro też nie zamierzam dużo zjeść, zjem grejpfruta i mi starczy. Musi.
Powodzenia, kruszynki! :*